Nieco lepsze plony niż w latach poprzednich pozwoliły rolnikom z gminy Dźwierzuty w radośniejszych nastrojach uczestniczyć w dorocznych dożynkach. Dopisali goście, mieszkańcy, ale zabrakło... gospodarzy.

Dożynki bez gospodarzy

Jak co roku uczestnicy dźwierzuckich dożynek najpierw wzięli udział w mszy świętej, celebrowanej przez proboszcza Henryka Ostrowskiego, a następnie w barwnym korowodzie przemaszerowali na plac przy miejscowej remizie.

Rolniczy rok podsumował wójt Czesław Wierzuk. Informował, że na terenie gminy w tym roku, w gospodarstwach indywidualnych, pod zasiewy przeznaczono ponad 6,5 tysiąca hektarów, najwięcej pod uprawy podstawowych zbóż. Ze sceny brzmiało nie tylko optymistyczne przesłanie:

- Ciągłe reformy i zmiany ustawowe w naszym kraju, często niejasne i niezrozumiałe, nie sprzyjają poprawie poczucia bezpieczeństwa i wiary w lepszą przyszłość - mówił wójt dodając, że duże grupy społeczne czują się pokrzywdzone, w tym głównie pracownicy byłych PGR-ów oraz ich dorosłe i dorastające dzieci. Wszystkich ogarnia marazm i apatia. - Ale nie wszyscy się poddają, czego przykładem tegoroczni starostwie dożynek: rozpoczynająca pracę na własnym gospodarstwie Anna Klobuszeńska z Rutkowa czy właściciel najnowocześniejszej obory w gminie Cezary Pieniek z Rum.

Gratulacje rolnikom złożył też, w imieniu starosty, Ryszard Dzwonkowski, a śpiewaczym popisom szczycieńskiego zespołu Mazury i występom dzieci ze wszystkich gminnych placówek - od przedszkola do gimnazjum, przysłuchiwali się też burmistrz Szczytna Paweł Bielinowicz oraz Eugeniusz Kusior, powiatowy szef PSL.

Nie mogło się obyć bez konkursu wieńców. Wśród ośmiu zbożowych dzieł za najładniejszy jury uznało wytwór pracy sporej grupy mieszkańców Orżyn. Puchar i nagrodę pieniężną z rąk wójta odebrał sołtys i radny w jednej osobie Dariusz Lepczak.

Dopisała pogoda i mieszkańcy, ale nie gminni radni. W dość sporej rzeszy widzów "Kurek" zauważył zaledwie kilku członków dźwierzuckiego samorządu, głównie tych, którzy zaliczani są do wójtowych sprzymierzeńców. Z grona "zapiekłych wrogów" pojawił się bodaj tylko jeden. Wniosek z tego, że w tej rolniczej gminie nawet święto plonów nie stanowiło argumentu do chwilowego chociaż zawieszenia broni.

(hab)

2003.09.17