Pedofile, terroryści, handlarze bronią, zwykli oszuści i inni przestępcy będą mieli kolejne utrudnienie. W środę w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie uroczyście otwarto pracownię, w której funkcjonariusze szkolą się w zakresie zwalczania przestępczości internetowej.

Drapieżny świat wirtualny

- Mamy już na koncie pierwsze osiągnięcia - cieszy się inspektor Wiesław Mądrzejowski, komendant rektor WSPol-u. - Wpadliśmy na trop nielegalnego handlu bronią.

Sukces ten policjanci osiągnęli w pracowni, która rozpoczęła działalność na tydzień przed oficjalnym otwarciem. I tam, podczas przeglądania internetu jedna z ofert wzbudziła wątpliwości dociekliwego studenta. Kwestia jest poufna i na temat szczegółów nikt się na razie nie wypowiada.

- Od dłuższego już czasu poruszany był w naszej szkole problem przestępczości w internecie - opowiada Jacek Iwański, wykładowca wydziału łączności i obsługi informatycznej. - Tak narodził się pomysł zorganizowania tej pracowni.

Podlega ona Instytutowi Kształcenia Funkcjonariuszy Służb Państwowych Zwalczających Przestępczość Zorganizowaną i Terroryzm. W sali jest 12 stanowisk pracy. Przy każdym znajduje się komputer. Dodatkowo, na ścianie wisi ekran podobny do kinowego. Podczas zajęć wyświetla się na nim strony internetowe. Służy on wykładowcy do pokazania tego, na co powinien zwrócić uwagę policjant monitorujący sieć.

Większość problemów pracowni jest symulowana, wytworzona jedynie dla potrzeb dydaktycznych. Nie wszystkie jednak sytuacje, mogące zainteresować policjantów, da się stworzyć sztucznie. Niekiedy w ramach ćwiczeń studenci i wykładowcy wchodzą na prawdziwe strony internetowe.

- Przypadki wykorzystywania internetu do przestępczych celów występują coraz częściej - mówi komisarz Marcin Piotrowski z biura prasowego WSPol. - Najbardziej powszechne są oszustwa, ale można je łatwo wykryć. Przeważnie ktoś ogłasza, że coś sprzedaje. Kończy się na tym, że weźmie jedynie pieniądze, a towaru nie da.

Dużo groźniejszym przestępstwem, dokonywanym przez internet, jest pedofilia.

- Zdarzają się przypadki, że zboczeniec wchodzi na czat i wdaje się w rozmowę z dziesięciolatkiem - mówi komisarz Piotrowski. - Sam też udaje dziecko, pisze, na przykład, o samochodach-resorakach, informuje, że ma takich dużo. Potem proponuje spotkanie...

W internecie można znaleźć strony z pornografią dziecięcą. Osoby korzystające z nich brane są "pod lupę". Potem policjanci monitorują rozmowy na czacie. Styl wypowiedzi, pojawiające się wątki tematyczne itd., mogą sugerować, że pod niewinnie brzmiącym pseudonimem może kryć się zboczeniec.

Podobnie, jak w przypadku innych działań dochodzeniowo-śledczych, praca w internecie wymaga od policjanta tzw. "nosa".

- Druga strona też się zabezpiecza - mówi dalej Jacek Iwański. - Używa slangów, szyfrów. Często okazuje się, że różne nazwiska albo pseudonimy tak naprawdę należą do tej samej osoby.

Dodaje jednak, że policjanci mają swoje sposoby, aby skutecznie poruszać się po tym przestępczym światku.

Zbigniew Gorący

2005.02.09