Sołtysi w gminie Dźwierzuty są rozgoryczeni. Zatrudniona przez urząd osoba, która miała służyć im pomocą w pisaniu wniosków o dofinansowanie zaplanowanych przedsięwzięć, wcale się z tego nie wywiązuje. A przecież zatrudnienie specjalistów od unijnych projektów było głównym argumentem wójta za odstąpieniem od funduszu sołeckiego.
ROK TEMU …
Rok temu na wniosek wójta Wierzuka Rada Gminy w Dźwierzutach wycofała się z możliwości realizacji na swoim terenie zadań w ramach funduszu sołeckiego. Sołtysi, których nikt o zdanie nie pytał, bezskutecznie protestowali. Tłumaczyli, że dzięki funduszowi bardzo wiele cennych inicjatyw udało im się zrealizować w swoich sołectwach. – Fundusz sołecki bardzo mocno integruje mieszkańców. Wychodzą z bierności i angażują się w sprawy swoich miejscowości – mówiła sołtys Sąpłat Monika Madrak.
Wójt z kolei przekonywał, że o wiele korzystniejszym dla sołectw będzie pozyskiwanie środków z programu LIDER. – Pomożemy wam napisać wnioski – zapewniał wójt sołtysów, dodając, że z myślą o tym gmina zatrudni dodatkowo trzy osoby. – Dajcie nam propozycje i wyznaczcie termin. Zobaczycie ile pieniędzy wpłynie do gminy – snuł wizje świetlanej przyszłości wójt Czesław Wierzuk.
OBIETNICE A RZECZYWISTOŚĆ
Jak się okazuje, obietnice wójta mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Sołtysi nie kryją rozgoryczenia, czemu dawali wyraz na ostatniej sesji Rady Gminy. Sołtys Dąbrowy Agnieszka Rudnicka, wypowiadając się w imieniu innych sołtysów, narzekała, że zatrudniony przez urząd pracownik nie ma dla nich czasu: – Radzi nam, abyśmy sami pisali projekty, a on najwyżej naniesie na nie poprawki.