Odcinek 95

- Jeszcze nigdy nie było, żeby jakoś nie było - westchnął ciężko stary Kuba Mocniak, ostro ssąc cybuch dawno wygasłej fajki.

- Prawda, to prawda - potwierdził Prezes, lecz jako sportsmen o żelaznych płucach na wszelki wypadek odsunął się nieco od Kuby w obawie przed biernym zaciągnięciem się rakotwórczym fajkowym dymem.

Wójcik, Młody Prezes, Leśniewski i Pan Poranek spojrzeli na siebie porozumiewawczo. W końcu to oni aktualnie powinni mieć tu najwięcej do powiedzenia, a nie weterani.

- Gaworzenie starszych panów - szepnął Leśniewski, nachylając się do ucha Pana Poranka.

- Rozumiemy i doceniamy niewątpliwe zasługi, oczywiście, jakie panowie położyli dla Mieszczna i regionu... Macie swoje określone zalety, nieprawdaż, ale i wiek też, oj, lata mijają - Pan Poranek uśmiechnął się szczerze niczym rasowy krokodyl.

- No, dobrze, przecież nie o spory nam chodzi - Wójcik wyprostował rysujący się konflikt pokoleniowy.

Spotkanie "samych mocnych" miało przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, czy to coraz bardziej popularne w Mieszcznie określenie ma naprawdę realne podstawy. Bo wiele wskazywało, że pewna misternie tkana od dawna kombinacja zaczyna się pruć niczym zetlały sweterek. A "sami mocni" nie okazali się wszechmocni w codziennych kontaktach z jedną, wydawałoby się słabą kobietą.

- Ja oczywiście bardzo sobie cenię pracowitość pani Dolińskiej - wycedził przez zęby Leœniewski - ale wszystko powinno mieć swoje granice.

- Czyżby kłopoty z naprawą samochodu? - wyzłośliwił się Młody Prezes. - Mafia mechaników wreszcie dostała po łapach? Miejski cycek wysechł?

- Był problem i nie ma problemu - starał się zbagatelizować sprawę Wójcik.

- No, nie do końca, nie do końca! - Młody Prezes spojrzał na Wójcika ponuro i surowo zarazem. - Był układ czy nie było układu? O co cała awantura z mechanikami? Co z niej wynikło? Mamy rozumieć, że strony wymieniły poglądy na nieinteresujące je tematy? Kto więc miał rację? - rewolucyjny radykalizm domagał się konkretnych rozwiązań.

- Porozmawiajmy na serio panowie! - krzyknął Pan Poranek - Władza nad ogródkami zaczyna nam przeciekać między palcami!

- Takie są skutki, kiedy harcerze biorą się za poważne sprawy - radośnie odgryzł się Kuba Mocniak. - Chcieliście obejść się bez naszego doświadczenia, to macie!

Zanosiło się na grubszą awanturę. Wprawdzie z zewnątrz "sami mocni" stanowili w Mieszcznie monolit, ale wewnętrzna konstrukcja tego - nie bójmy się tak nazwać - układu, dokładnie odzwierciedlała estetykę epoki. Epoki sterowanej demokracji, w tym sensie, że sternik jest najważniejszy. A ster w Mieszcznie powoli, delikatnie, lecz stanowczo przechodził w drobne, wypielęgnowane, lecz niespodziewanie mocne ręce.

- Tylko człowiek o małym móżdżku może sądzić, że działkowcy w Mieszcznie wezmą sobie na cztery lata urlop od myślenia - Wójcik był tym razem samokrytyczny. - A pani Dolińska zrozumiała to wcześniej, jeszcze przed nami.

- To ja poproszę, żeby wszyscy zapamiętali, kto to powiedział - zapiał Leśniewski, który wolał być kryty, i słusznie.

- Panowie, panowie - znów mitygował Wójcik - mamy tyle spraw do omówienia, a tylko się spieramy.

- Właśnie, właśnie - włączył się Prezes. - Jak można było dopuścić do takiego skandalu?!

- A konkretnie - Leśniewski na dźwięk słowa skandal automatycznie włączał podzespół podejrzliwości.

- Chodzi o problem działkowego personalizmu w powiązaniu z ekologią! - zawył Prezes.

Panu Porankowi opadła szczęka. Jako relatywnie młody biznespolityk nie kumał tej odegranej solo melodii. Kuba Mocniak wprost przeciwnie, nie takich arii wysłuchiwał od prawie stu lat.

- Panu Prezesowi chodzi o podział środków na działalność zespołów artystycznych zrzeszających działkowiczów i ich dzieci.

- I to jest problem? - zdziwił się Pan Poranek. - Kogo to dzisiaj obchodzi? Mamy o wiele większe, palące i solidne problemy! Czy to ważne jak kto śpiewa?

- Jak, to może nie, ale co śpiewa to już może być ciekawe - wtrącił pan Leśniewski - rymy mogą brzmieć różnie!

- Daj spokój - Wójcik oganiał się jak od upartej muchy. - Ale co prawda to prawda. Dlaczego akurat zespół pieśni ludowej "Zielona Murawa" dostał dwadzieścia razy więcej pieniędzy niż "Kijanki Blues"?

- Mają szczęście, że w ogóle coś dostali! - warknął Pan Poranek - Wiecie, kto tam śpiewa?

- To skandal, że tancerze szosowi z zespołu "Tańczymy i pedałujemy" nie mają pieniędzy na obóz kondycyjny! - znów wtrącił się Prezes. - Jak tak dalej pójdzie, to przesiądą się na motocykle! A gdzie ekologia?

- A nie mogliby zmienić napędu? - skrzywił się pan Leśniewski. - To brzmi tak jakoś...

- Zgadzam się! Nie możemy z naszych ciężko zebranych z podatków pieniędzy popierać chorych mniejszości! - zgodził się Kuba Mocniak.

- Wróćmy do tematu... - już cicho poprosił Wójcik.

- Przecież cały czas mówimy o najważniejszych problemach naszego ukochanego Mieszczna, o niczym innym! I ciągle ktoś nam przeszkadza! - zaprotestował Młody Prezes.

- Przypuszczam, że Pani Dolińska będzie kierować naszym ogródkiem długo i szczęśliwie - pomyślał Wójcik i jakoś dziwnie nie odczuwał zmartwienia.

Marek Długosz


Wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe.

2007.03.21