Dwie strony medalu

BRAK ZDECYDOWANIA

Jadąc ze Szczytna w stronę Jedwabna po drodze mijamy wieś Dzierzki. Zaraz, zaraz, bo czy aby naprawdę Dzierzki?

No, chyba tak, a raczej na pewno tak, skoro na poboczu szosy, a tuż przed zakrętem, na przedpolach, stoi znak drogowy z taką nazwą miejscowości - fot. 1.

Wobec tak mocnych argumentów nie można mieć nijakich wątpliwości. Koniec i kropka.

Tyle że to co widzimy na zdjęciu, to awers znaku, który posiada również rewers, czyli odwrotną, chwilowo niewidoczną stronę.

Spójrzmy zatem na znak od tyłu - cóż wówczas odkryjemy? Ho, ho - zaskoczenie zupełne! A jakie - popatrzmy na fot. 2.

Stąd wniosek, że jeśli wjeżdżamy do sioła od strony Szczytna nazywa się ono Dzierzki, a gdy żegnamy tę wieś zmienia ona nazwę na Dzieżki. Ki czort tak wymyślił?

PS.

Historyczne, dawne brzmienie nazwy wsi to Dzierski. Tak wymawiali tę nazwę ci, co posługiwali się językiem polskim, zaś władający niemieckim operowali określeniem Dziersken. Dopiero w 1938 r. zmieniono Dzierzki na Althofen (Stary Dwór, w opozycji do nieodległego Nowego Dworu). Cóż, po wojnie tradycyjne brzmienie nazwy wśród Polaków uległo zatarciu i teraz wszyscy uparli się, aby wymawiać Dzierzki przez "erzet". A jeszcze inni próbują nowej zgoła pisowni - przez "żet" z kropką, co jest zupełnie bez sensu!

KOLEJNA POMYŁKA

Powracając z Dzierzek do Szczytna chciałem jeszcze odwiedzić po drodze wieś Jurgi. Tuż za lasem, kiedy zjeżdża się w dół do Sawicy od szosy odchodzi brukowana w początkowym odcinku odnoga. Ale kocie łby szybko się kończą i dalej mamy już nieutwardzony szlak. Dalej - to może zbyt mocno powiedziane, proszę bowiem spojrzeć na fot. 3.

Na zdjęciu drogi żadnej w ogóle nie widać. I racja, bo ta zasypana została wielką hałdą ziemi. W tak niekonwencjonalny sposób działa wykonawca remontu drogi Szczytno - Jedwabno. Po prostu nadmiar gruntu, powstały w wyniku robót ziemnych, zrzuca się w najbliższej okolicy. Ani chybi wykonawca oszczędza na kosztach budowy. Gdyby rzecz zgłębić, to pewnie wyszłoby na jaw, że koszty do zapłacenia przez inwestora są te same, tylko zysk wykonawcy trochę większy.

Trzeba bowiem wiedzieć iż gmina Szczytna, na której to terenie (między innymi) trwa przebudowa szosy, wyznaczyła specjalne miejsca do zrzutu nadmiaru gruntu, ale bynajmniej nie była to droga do Jurg. Dlatego czym prędzej, po otrzymaniu sygnału, urzędnicy interweniowali w szczycieńskim oddziale Krajowej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tam usłyszeli obietnicę, że zawalidroga ma być w najbliższym czasie usunięta.

Wniosek z powyższego jest następujący: dzięki temu, że drogowcy namieszali z nazwą Dzierzki, wyszło na jaw, że namieszali też na drodze do Jurg. Ale chyba lepiej by było, jakby takie pomyłki im się nie zdarzały.

NA ROZSTAJACH W RAŃSKU

W Rańsku na rozstajach dróg stoi sobie drogowskaz, który widać na fot. 4.

I teraz mamy dylemat. Co bowiem, pamiętając doświadczenie z Dzierzek, zobaczymy po jego drugiej stronie? Czy tak, jak tam inną wersję pisowni nazwy miejscowości, czy może jednak wszystko będzie w porządku? No, znając nasze realia idę o zakład, że nazwa miejscowości na pewno ulegnie choćby tylko lekkiej mutacji. A co na to Czytelnicy? Zatem do dzieła i sprawdźmy - fot. 5.

I co, dobrze przewidywałem?

Tu jednak trzeba oddać rzeczy sprawiedliwość. Pierwotnie obie strony znaku niczym się nie różniły. Po prosu jakiś żartowniś urwał poprzeczkę od trzeciego "e" w nazwie wsi i domalował brakującą część okręgu, tak powstało "o". Z oddali, z pozycji kierowcy przejeżdżającego tędy samochodu, takich szczegółów nie widać. Odkryłem to dopiero wówczas gdy wysiadłem z auta i obejrzałem znak z bliska, uzbroiwszy się dodatkowo w okulary.

RELAKS Z DECYBELAMI

Oto mamy dwóch gogusiów na plaży i ich samochód - fot. 6.

Osoba z rowerem jest tutaj neutralna i nie jest przedmiotem kurkowego zainteresowania. A o co właściwie chodzi? Ano o to, iż owi dwaj panowie wysiadłszy z auta udali się nad wodę, gdzie relaksują się, że ho, ho! Temperatura powietrza + 26o C, wody 22-24o C, więc nie wiele niższa, że aż prosi się, aby baraszkować w toni.

Ale oni nie. Zażywają wywczasu zupełnie inaczej. Jak? - aby to wyjaśnić potrzebne jest kolejne zdjęcie - zbliżenie ich samochodu - fot. 7.

Szybka, co widać, jest mocno uchylona, z drugiej strony (od jeziora) całkowicie otwarta, bo.... no i nareszcie docieramy do sedna: ...wydostawać się musi przez okna samochodu głośna muzyka! Owi fani dudnienia samochodowych subwowerów nie mogą się obyć bez decybeli nawet nad jeziorem i to w strefie ciszy!

Nie kąpią się, ani nawet nie opalają, a siedzą w kucki i cięgiem słuchają przeraźliwie wrzaskliwej "muzyki", dziwacznie podrygując w jej rytm. Mocno uprzykrzają w ten sposób relaksujący pobyt wśród lasu i nad wodą, innym obywatelom. No, chamstwo niezwykłe! Przy czym ów zauważony przez "Kurka" przypadek profanacji naturalnych odgłosów przyrody nie należy do odosobnionych. Na większości plaż w powiecie można spotkać tego typu fanów decybeli, dochodzących z akustycznie tuningowanych aut. Całe ich mrowie widać na plaży nad jez. Świętajno, w pobliżu wsi Brajniki, także za ośrodkiem "Kodaka" czy nad Saskiem Wielkim itp., itd.

2004.08.18