Nie cichnie spór wokół sortowni odpadów komunalnych w Świętajnie. Jej właściciel wystąpił do starostwa o zwiększenie ilości przerabianych śmieci z 1000 ton do ... 36000 ton rocznie. Mieszkańcy są przerażeni.

Dyskusja o smrodzie

ZALETY SORTOWNI

O konflikcie wokół sortowni odpadów komunalnych w Świętajnie pisaliśmy dwa tygodnie temu. Część mieszkańców ul. Polnej, leżącej w jej bliskim sąsiedztwie, skarży się na uciążliwy fetor oraz plagę szczurów. Do tego alarmują również, że do sortowni trafiają śmieci z terenu innych powiatów, choć według początkowych zapewnień wójta Janusza Pabicha miały być tam zwożone tylko odpady z trzech sąsiednich gmin. Zdaniem mieszkańców, śmieci nie są też regularnie sortowane i odbierane, przez co zalegają na placu dłuższy czas, co potęguje nieprzyjemny zapach. W środę 28 kwietnia o funkcjonowaniu sortowni z mieszkańcami rozmawiał wójt Pabich. Do świetlicy OSP przyszło około dwudziestu osób, w tym także radni Mirosława Żyra oraz Wiesław Kozłowski. Zabrakło jednak dzierżawcy terenu, na którym znajduje się sortownia. Wójt zaczął od przypomnienia jej historii. Powstała ona w miejscu dawnego punktu gromadzenia odpadów. Po jego zlikwidowaniu pod koniec 2008 roku, działalność rozpoczęła tu firma „Dbaj” sortująca śmieci. Janusz Pabich wiele miejsca poświęcił zaletom takiego rozwiązania, kładąc akcent na aspekt ekonomiczny.

- To, że nasze śmieci nie jeżdżą do Linowa powoduje, że koszt ich zbierania jest dużo niższy – przekonywał. Podkreślał też, że w sortowni znalazło pracę 19 osób, co w skali Świętajna, przy dużym bezrobociu, ma istotne znaczenie.

ŚMIERDZI CZY NIE

Temperatura spotkania wzrosła, kiedy wójt zaczął mówić o uciążliwościach związanych z funkcjonowaniem sortowni. Te, jego zdaniem, wcale nie są tak dokuczliwe, jak przedstawiają to niektórzy mieszkańcy. Powoływał się przy tym na własne obserwacje.

- Przyjeżdżam tam i rano, i w południe, a czasem nawet w nocy. Zdarzyły się tylko dwie sytuacje w ciągu roku, gdy zapach był trochę intensywniejszy – mówił wójt, dodając, że takich „kontroli” wykonał już około 40 – 50. Zapewnił też, że kiedy zapach rzeczywiści był nieprzyjemny, poprosił dzierżawcę sortowni o jego wyeliminowanie. Na słowa Janusza Pabicha ostro zareagowali niektórzy uczestnicy zebrania. Według nich określenie problemu mianem „uciążliwości” jest nieporozumieniem.

- To smród, fetor nie do zniesienia. My mieszkamy najbliżej i cały czas tego doświadczamy – nie krył irytacji Zdzisław Walas z ul. Polnej. Wtedy do głosu doszli inni uczestnicy spotkania, nie zgadzający się ze skargami pod adresem sortowni. Padły argumenty, że mieszkańcy ul. Polnej, którzy wybudowali się w tym miejscu od początku mieli świadomość, że istniało tam wysypisko, więc teraz nie powinni mieć do nikogo pretensji. Ci, mocno poirytowani, odpowiadali, że obrońcami sortowni są głównie osoby w niej zatrudnione. Inni z kolei przekonywali, że zapachy wcale nie są tak przykre. Debata o tym, czy rzeczywiście z sortowni śmierdzi, czy też nie, zdominowała zebranie. Część osób miała żal o to, że decyzja o jej lokalizacji zapadła pochopnie, bez konsultacji społecznych i odpowiedniego rozeznania.

- Sortownia znajduje się zbyt blisko zabudowań – dało się słyszeć z sali. Padły także propozycje, by nakłonić dzierżawcę do zamontowania specjalnych ekranów tłumiących przykre zapachy oraz budowy zamkniętej hali, w której odbywałoby się sortowanie odpadów.

BEZ KONKRETÓW

Ostatecznie środowe spotkanie nie przyniosło żadnych konkretów. Wójt Pabich, podobnie jak wcześniej na łamach „Kurka”, tak i teraz deklarował tylko, że w przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości w funkcjonowaniu sortowni, będzie dążył do ich wyeliminowania. Obiecał również, że uwagi mieszkańców przekaże dzierżawcy.

Z OSTATNIEJ CHWILI

Jak się dowiedzieliśmy w Wydziale Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Szczytnie, w środę 28 kwietnia firma „Dbaj” złożyła wniosek o zwiększenie ilości niesegregowanych odpadów komunalnych z 1000 ton na rok do … 36 000 ton. Mieszkańcy ul. Polnej są przerażeni. Zapowiadają, że będą w tej sprawie interweniować w Urzędzie Gminy Świętajno oraz Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska.

Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski