Działka to miejsce szczególne. Daje komfort odpoczynku w dowolnym czasie, w ciszy i otoczeniu przyrody. Jest to ważne zarówno dla działkowców emerytów, jak i tych, którzy swój czas muszą dzielić między pracę zawodową oraz czas poświęcony pielęgnacji roślin na działce. W przypadku tych drugich można zadać pytanie: czy w tak wypełnionym pracą czasie, znajdą jeszcze oni miejsce na realizację swoich zainteresowań? Okazuje się, że wśród nas działkowców są też właśnie i tacy, którzy pracując zawodowo potrafią utrzymać w należytym stanie działkę i realizować inne hobby, jak np. wędkarstwo, czynnie uprawiać sport, filatelistykę, czy też fotografię. Do takich osób niewątpliwie należy mój kolega Ferdynand Sosnowski.
FERDYNAND DZIAŁKOWIEC
Kolega Ferdynand jest użytkownikiem działki od 1985 r. Wraz z żoną Grażyną uprawia działkę o powierzchni 400 m2 w ROD im. Bogusława Linki. W pierwszych latach – jak sam mówi – dominowały na działce warzywa oraz krzewy owocowe. Jest to zrozumiałe, kiedy dwójka dzieci była mała, a oferta w sklepach spożywczych warzyw i owoców w końcówce lat 80. bardzo skromna. Działka dostarczała wówczas niezbędne produkty do codziennej diety, zwłaszcza w tej w żywieniu małych dzieci. Teraz, gdy dzieci dorosły zmieniły się i priorytety upraw roślinnych na działce. Mniej jest zatem upraw warzyw i krzewów owocowych, a więcej kwiatów i innych roślin ozdobnych. Jak już wspomniałem, w pielęgnacji działki aktywnie uczestniczy żona. W rozmowie ze mną kolega Ferdynand dość barwnie opisał „ceremoniał” współpracy podczas podlewania upraw roślinnych, w którym to uczestnictwo małżonki Grażyny jest niezbędne. Otóż przy braku sieci wodociągowej i elektrycznej w jego ROD taką rolę pełni własne ujęcie wodne, z którego on pompuje wodę do węża, a żona rozprowadza strumień wody na rośliny.