Niemały ból głowy ma burmistrz Stefan Ochman i jego ekipa. Budżet miasta pozostawiony przez poprzednika okazał się dziurawy. Zamiast zapisanych w nim 3 mln zł wolnych środków, realnie jest tylko … 173 tys. złotych. Na dodatek mocno na wyrost zaplanowano kwotę, która miała pochodzić ze sprzedaży mienia. W tej sytuacji ratunkiem jest tylko zaciągnięcie kredytu na pokrycie wkładów własnych do inwestycji, w tym tych już rozpoczętych.
WIRTUALNE WOLNE ŚRODKI
Poprzedni burmistrz Krzysztof Mańkowski pozostawił swojemu następcy niemiłą niespodziankę. Okazało się, że przygotowany przez niego budżet się nie spina. Zakładał on, że miasto uzyska 3 mln zł wolnych środków. W rzeczywistości ta kwota jest jednak znacznie niższa. - Ze sporządzonego pod koniec czerwca bilansu wynika, że nie ma 3 mln zł wolnych środków, tylko 173 tys. zł – informuje skarbnik miasta Wioletta Wierzbowska. Pieniądze te są o tyle ważne, że miały stanowić pokrycie deficytu, który wynosi 4,3 mln złotych. Do tego mocno przeszacowano również wpływy do budżetu mające pochodzić ze sprzedaży działek.