Tego jeszcze w historii szczycieńskich samorządów nie było. Zaledwie po trzech miesiącach działalności ZGKiM w Dźwierzutach zapadła decyzja o jego likwidacji. Tak jednogłośnie postanowili radni, którzy również jednogłośnie w listopadzie ub.r. powołali go do życia.

Ekspresowa likwidacja

BRAK RACJI BYTU

Inicjatorem likwidacji zakładu jest nowy wójt Czesław Wierzuk.

- Nie ma on racji bytu – twierdzi. Gmina musiała do jego działalności dopłacać, bo wpływy ze świadczonych przez zakład usług nie pokrywały kosztów utrzymania.

- Gdyby te pieniądze przeznaczono na remonty dróg, na pewno bylibyśmy o wiele dalej do przodu – mówi wójt. Zapowiada, że część pracowników zakładu zostanie zwolniona. Jego zadania przejmie nowo powołany w Urzędzie Gminy referat techniczny.

- Funkcjonowanie pod naszym zarządem będzie łatwiejsze i prostsze – przekonuje Wierzuk.

GOSPODARSTWO Z UWAGAMI

Podczas sesji, na której radni zadecydowali o postawieniu

ZGKiM w stan likwidacji, przedstawiono raport komisji rewizyjnej z przeprowadzonej w zakładzie kontroli za rok 2010, gdy funkcjonowało wówczas jeszcze Gospodarstwo Pomocnicze. Komisja, powołując się na wyniki kontroli RIO, wykazała wiele nieprawidłowości, w tym brak nadzoru gminy nad swoją jednostką organizacyjną.

- Efektem widocznym jest ewidentny brak kontroli skarbnika gminy nad księgowością GP – stwierdzają członkowie komisji rewizyjnej. Wśród pozostałych uchybień wymieniają złą organizację pracy, skutkującą tym, że operatorzy sprzętu w czasie przestoju nie byli wykorzystywani do innych prac, duże zużycie paliwa, zaniżanie i zawyżanie norm w będącym na stanie sprzęcie.

WARUNEK: ZLECENIA Z ZEWNĄTRZ

Decyzją o likwidacji ZGKiM zaskoczony jest były komisarz gminy Marek Bojarski, inicjator powołania zakładu.

- Wzorowałem się na gminie Szczytno – mówi Bojarski. - Tam tak jak u nas też był nowo zakupiony sprzęt, którym można było świadczyć usługi na zewnątrz. Dzięki temu gmina Szczytno uzyskała 400 tys. zł samego tylko zwrotu za VAT.

Dodaje, że warunkiem niezbędnym do tego, aby działalność przynosiła dochód był operatywny kierownik, pozyskujący zlecenia z zewnątrz. W przeciwnym razie, jak przyznaje, działalność zakładu mogła nie być rentowna.

Na pytanie, czy Wierzuk nie postąpił zbyt pochopnie likwidując zakład zaledwie po trzech miesiącach istnienia, nie chce odpowiadać. Stwierdza tylko, że nowe rozwiązanie niekoniecznie będzie dla gminy mniejszym obciążeniem.

(o)/fot. A. Olszewski