W związku z wiosną, gdy wszystko wokół zielenieje i kwitnie, postanowiliśmy przyjrzeć się jak o tej porze roku wygląda nasze miasto. Zaczęliśmy od marketów, a konkretnie od ich najbliższego otoczenia. Zauważyliśmy, że bogate sieci handlowe mało o nie dbają.
Choć na wyasfaltowanych, czy betonowych parkingach zdarzają się rabatki, nie są one uprawiane, a zdobią je jedynie te roślinki, które same się zasieją, czyli głównie mlecze.
Są jednak wyjątki, jak np. posesja marketu przy ul. Wileńskiej. Tam przyparkingowe rabatki są zadbane, wysypane drobnym tłuczniem, pośród którego krzewią się małe iglaki w kształcie kul, czy też pomponików.
Pozytywne wrażenie psują jednak pstrokate reklamy zwieszające się na płocie pobliskiego przedszkola.
ZNIKAJĄCY PŁOT
Nieco inaczej, ale też estetycznie urządzono trawiasty placyk porośnięty w tym przypadku dorodnymi iglakami pod marketem na ul. Polskiej. Przyrodnicza nazwa sieci handlowej (coś z owada), jak widać, zobowiązuje i pod placówką jest ładnie.
Już przymierzaliśmy się aparatem do zrobienia pięknego zdjęcia, ale jak, skoro na pierwszy plan wysunął się kiedyś ładny, a dziś rozwalony ceglany płotek.
Ogrodzenie niszczeje już od dość długiego czasu i znika go coraz więcej, ale właściciel, czyli duża sieć handlowa, mało się tym przejmuje. Czeka aż zniknie zupełnie, a wraz z nim problem z jego dewastacją?