W jednym z bloków przy ul. Lanca zmarł samotny 83-letni mężczyzna. Dopiero kiedy z mieszkania zaczął się wydobywać fetor rozkładających się zwłok, sąsiedzi powiadomili służby. Ciało zostało zabrane, ale przykry zapach pozostał. Zaniedbanego mieszkania dotąd nie zdezynfekowano i nie uprzątnięto, bo trwają poszukiwania rodziny zmarłego. Tymczasem lokatorzy przeżywają gehennę.
SMRÓD NIE DO WYTRZYMANIA
W bloku przy ul. Lanca 7 mieszkał 83-letni emerytowany wykładowca WSPol. Mężczyzna żył samotnie, był kawalerem. Przez ostatnie dwa tygodnie nikt go nie widział. We wtorek 3 października sąsiedzi wyczuli wydobywający się z mieszkania staruszka fetor. Wezwano straż pożarną i policję. Drzwi były zamknięte, strażacy musieli więc użyć specjalistycznego sprzętu, aby dostać się do środka. Wewnątrz znajdowały się zwłoki 83-latka przykryte kartonami wypełnionymi odzieżą. Mężczyzna nie żył już od dłuższego czasu. Ciało zabrała firma pogrzebowa, a policja okleiła taśmą wejście do mieszkania. Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Z lokalu nadal wydobywa się nieprzyjemny zapach, który stał się utrapieniem dla pozostałych mieszkańców.