Gminnym dożynkom w Pasymiu znów towarzyszył nieprzyjemny zgrzyt. Burmistrz Bernard Mius nie zaprosił na nie ośmiorga radnych, na czele z przewodniczącą Rady Gminy Elżbietą Dyrdą. - To dlatego, że obcięli budżet na imprezy – mówi jedna z osób dobrze znających pasymskie realia. Nie najlepszą atmosferę święta plonów potęgował również brak sołeckich stoisk.

Fochy burmistrza

DOŻYNKI NIE DLA „SZKODNIKÓW”

Tegoroczne dożynki w Pasymiu przebiegały w nie najlepszej atmosferze. Nie był to pierwszy raz, kiedy imprezie towarzyszył zgrzyt. Przed rokiem w gronie vipów znaleźli się wyłącznie czołowi politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, co zbulwersowało część uczestników. Kilka lat wcześniej burmistrz Mius nie zaprosił na dożynkowy bankiet swojego głównego oponenta w Radzie Gminy, Wiesława Nosowicza. W tym roku lista osób, które „podpadły” włodarzowi, była znacznie dłuższa. Zaproszeń na całą imprezę nie otrzymało ośmioro radnych, na czele z przewodniczącą Rady Gminy Elżbietą Dyrdą. Kilka tygodni wcześniej, w płatnym ogłoszeniu w prasie Mius zaliczył ich do grona osób, które szkodzą gminie. Zaproszeń nie otrzymali również kontrkandydaci burmistrza w nadchodzących wyborach, w tym dyrektor Zespołu Szkolno – Przedszkolnego, Cezary Łachmański. - Dotąd dyrektorzy wszystkich szkół zawsze dostawali zaproszenia – nie kryje zaskoczenia Łachmański.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.