Cyganka prawdę ci powie, a Bogdan Rekosz z Orzeszek odgadnie wynik najbliższego meczu. Prawie każdego. Dowód? Dołączenie do grona piłkarskich speców typujących rezultaty spotkań w Lidze VIP-ów „Tygodnika Kibica”.

Futbolowy jasnowidz

Antoni Piechniczek, Zbigniew Boniek, Jerzy Engel, Jan Tomaszewski, Dariusz Szpakowski – w takiej grupie piłkarskich specjalistów, którą tworzą między innymi te znane wszystkim miłośnikom futbolu osoby - znalazł się niedawno Bogdan Rekosz z Orzeszek. To nagroda za zwycięstwo w Lidze Ekspertów Piłkarskich organizowanej przez „Tygodnik Kibica”.

- Bawię się w nią z pięć lat – tłumaczy Bogdan Rekosz, z którym rozmawiamy w Ro-zogach, w miejscu jego pracy. Ściany, blaty, półki biura zdobią rozmaite piłkarskie gadżety: szaliki, czapki, plakaty, zdjęcia, nawet zasłony.

- W domu mam dziesięć razy tyle – zapewnia pan Bogdan.

Kibicem piłkarskim jest od dziecka, choć jak mówi, nie ma ulubionej drużyny. Uwielbia rozmaite statystyki. Kilka lat temu swoją pasję rozszerzył o zgadywanie rezultatów piłkarskich meczów. Stąd pomysł, by uczestniczyć w specjalnej lidze, organizowanej przez opolski „Tygodnik Kibica”. Zabawa polegała na odgadywaniu wybranych wyników trzech lig europejskich. Najwięcej punktów przyznawano oczywiście za podanie odpowiedniego wyniku, ale liczyło się również samo wytypowanie zwycięzcy czy wskazanie różnicy bramkowej. Sezon 2008/2009 mieszkaniec Orzeszek zakończył na pierwszym miejscu. W nagrodę otrzymał okazały puchar. Wcześniej zgromadził cztery mniejsze trofea – nagradzano także najlepszych w poszczególnych miesiącach. Niewątpliwym wyróżnieniem dla pana Bogdana jest fakt, że dzięki zwycięstwu uzupełnił grono Ligi VIP-ów, typującej w obecnym sezonie wyniki przede wszystkim ligi polskiej. Twarz „naszego człowieka” można zobaczyć na ostatniej stronie „Tygodnika Kibica” obok fotografii przedstawiających znanych trenerów czy komentatorów telewizyjnych. Tu również prowadzona jest klasyfikacja. Ostatni – szesnasty – był w minionym tygodniu Dariusz Szpakowski. Bogdan Rekosz zajmuje miejsce jedenaste.

- Zawsze uważałem siebie za znawcę piłki nożnej i udział w tej lidze jest tego potwierdzeniem – mówi bez fałszywej skromności.

- Potrzebne są tu oczywiście intuicja i szczęście, ale bez rozeznania nie da rady – słyszymy. - Nie zasnę, zanim nie sprawdzę, co się wydarzyło w sporcie.

Nie ogląda w telewizji wszystkich możliwych spotkań.

- Wybieram mecze o coś, w których będą emocje – tłumaczy. - To dla mnie święto, jakbym był w teatrze.

Na piłkarskich stadionach bywa rzadko. Jak przyznaje, kiedyś na trybunach Legii wystraszył się miejscowych pseudokibiców. Podziwianie gry najlepszych przed szklanym ekranem jest bezpieczniejsze. Poza piłką nożną lubi tenis ziemny, siatkówkę i tenis stołowy. Tę ostatnią dyscyplinę sam zresztą czynnie uprawia, uczestnicząc m.in. - z powodzeniem - w Indywidualnych Mistrzostwach Szczytna. Jest znanym także poza granicami powiatu animatorem ping-ponga. - Mam 53 lata, a jeszcze robię postępy – ocenia swoją grę.

Pasją zaraził swoje dzieci, dziś już dorosłe. W sportowe arkana wprowadził również żonę. - Nie miała wyboru – śmieje się. - Poznała nawet zasady tenisa i siatkówki.

(gp)