... Sztuki działająca przy Wyższej Szkole Policji w Szczytnie na początku lat dziewięćdziesiątych stała się miejscem, które bardzo często odwiedzałam z koleżankami z pracy. Na pierwsze spotkanie ze sztuką zabrała nas pani Prezes Marcjanna Dobrońska – szefowa „Społem”.

Galeria...
Na zdjęciu z lewej wystawa prac Barbary Hulanickiej. Z prawej stałe bywalczynie galerii WSPol z ówczesną kierowniczką działającego przy uczelni Domu Kultury Hanną Lewandowską – pierwsza z prawej

Otrzymała oficjalne zaproszenie wystosowane przez panią Hannę Lewandowską, ówczesną kierowniczkę Domu Kultury WSPol. Natychmiast utworzyłyśmy grupę „galerianek” i ruszyłyśmy do Galerii. Było to niezwykłe wydarzenie, bowiem dostąpiłyśmy zaszczytu podziwiania wyeksponowanych dzieł sztuki. Oczywiście za każdym razem byłyśmy poddawane ścisłej procedurze wartowniczej, ale wiedziałyśmy, że nie wystarczy zaproszenie – trzeba też mieć dowód osobisty, więc problemów nie było. Pewnego razu okazało się, że jedna z koleżanek tak przepakowywała zawartość torebki z codziennej do świątecznej, że w ferworze zamieszania nie włożyła dokumentów. Wartownik – służbista prawidłowo wykonywał swoje obowiązki, więc zgodnie z procedurą odmówił przepuszczenia koleżanki na strzeżony teren. Natychmiast wpadłam na genialny pomysł i oznajmiłam, że koleżanka „robi” za eksponat i jeśli nie wejdzie, to wystawa się nie odbędzie. Oczywiście podziałało. Weszłyśmy wszystkie, ale naszemu wejściu towarzyszyło znamienne grożenie wartowniczym palcem, że niby „znam was, ptaszki, nie oszukacie mnie”.

Doskonale pamiętam tamte pełne śmiechu i radosnych przygód wypady. Za każdym razem zgromadzone ekspozycje wywoływały zachwyt, stanowiły też wspaniałą lekcję poznawczą. Największe wrażenie zrobiło na mnie tkactwo artystycznie tworzone przez światowej sławy mistrzynię Barbarę Hulanicką. Na wspomnianej wystawie podziwiałam kilimy, dywany oraz obsługę warsztatu tkackiego. Do dziś pamiętam pasję, z jaką autorka opowiadała o swojej pracy, w której wspierał ją mąż Andrzej Hulanicki. Ze spotkania zostały i wspomnienia, i fotografie. Miałam wówczas okazję poznać i osobiście porozmawiać z niezwykle skromną, ale pełną ciepła parą artystycznych małżonków. Dowiedziałam się, że mieszkali w Warszawie, ale porzucili stolicę, by osiedlić się w Mikołajkach, gdzie pani Barbara została zatrudniona w Spółdzielni CPLiA „Tkanina” jako kierownik artystyczny. Po kilku latach zamieszkali w średniowiecznym zamku w Reszlu, inicjując tam działalność Domu Pracy Twórczej oraz tworząc Galerię Sztuki Współczesnej Warmii i Mazur, inspiracje czerpiąc z folkloru oraz architektury Warmii i Mazur. Swoją obecność małżonkowie zaznaczyli we Fromborku w Muzeum Mikołaja Kopernika. Słynną parę poznałam 25 lutego 1994 r. w szczycieńskiej Galerii działającej przy WSPol i przyznaję, że od tego pamiętnego dnia stałam się fanką tkactwa dwuosnowowego. Byłam dumna, że poznałam artystkę, której dorobek pokazywano na różnego rodzaju wystawach w kraju i za granicą. Oczywiście w naszym Muzeum w Szczytnie też. Z żalem przyjęłam informację o jej śmierci w 2012 r.

Galerię Sztuki Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie często odwiedzałam i wielu niezapomnianych przeżyć doznałam

O wyprawach do Galerii WSPol kreśliłam teksty do „Kurka Mazurskiego” w kąciku „Między nami kobietami”. Nazbierało się tych opisów wiele, a i fotek kilka pozostało. W tym miejscu przyznam się, że wtedy myślałam o sobie, że jestem taką wszędobylską „galerianką”, bo trochę sztuki liznęłam. Więc gdy w kinie pojawił się film „Galerianki”, natychmiast chciałam zapoznać się z treścią. Jakież było moje zdziwienie, gdy poznałam sens tego słowa i przyznam, że nie było mi do śmiechu. Na szczęście jedna z koleżanek szybko wszystko obróciła w żart stwierdzając, że żadna ze mnie „galerianka”, ponieważ obecność na wielu wydarzeniach kulturalnych upoważnia mnie do miana celebrytki.

Przyznaję, że serdeczność pani Marcjanny Dobrońskiej, która zabierała mnie i moje koleżanki na wyprawy kulturalne zrodziła we mnie potrzebę śledzenia dorobku artystycznego ludzi mających pasję i do dziś, gdy coś się dzieje, ja chcę swoją obecnością danemu twórcy złożyć hołd. Pisząc ten felieton wyciągnęłam ściągawki i stąd mogę się pochwalić, że w dniu 19 maja 2011 r. byłam na wernisażu wystawy „Tajemnice kolorowej łąki” prezentującej fotografie makro autorstwa Marka Zawrotnego. A w dniu 30 czerwca 2011 r. na wystawie malarstwa i rysunku Weroniki Tadaj-Królikiewicz, a 3 marca 2017 r. na wernisażu fotografii Agnieszki Cichoń-Kamińskiej. Są to pamiątki unikatowe, opatrzone autografami i miłymi wspomnieniami. Galerię Sztuki Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie często odwiedzałam i wielu niezapomnianych przeżyć doznałam.

Grażyna Saj-Klocek