Złoto, srebro, drogocenne kamienie, porcelanę... jednym słowem SKARBY i to nieprzebrane można kupić lub po prostu obejrzeć w Olszynach. Sołtys Zygmunt Rząp utworzył tam Muzeum Rolnicze, zaś latem w każdą niedzielę dodatkową atrakcją jest Giełda Staroci.

Giełda skarbów

Trasa doskonale nadaje się na wypad popołudniowy, ale może stanowić nie lada niedzielną atrakcję dla całej rodziny. Można ją pokonać rowerem, ale proszę mi wierzyć, ten kto zabierze tam w niedzielę, nawet samochodem, rodzinkę lub krewnych – zyska tyle pochwał, że będą one cenniejsze niż złoto.

Jeśli rowerem to najlepiej żółtym szlakiem aż do Rudki. Tam spotkamy jedynie Bartka i Tomka, którzy bezpiecznie, pod bacznym okiem rodziców jeżdżą na kładach. Przyszli rajdowcy, dowiedziawszy się, że trafią do „Kurka Mazurskiego” przerwali trening i pozowali do fotek. Musimy ich zapamiętać, bo być może, tak jak Wojtek Zaborowski, rozsławią nasze miasto. Celowo proponuję pokonanie małego odcinka mazursko-kurpiowskiej trasy, bowiem ścieżka rowerowa, która z Nowego Gizewa wiedzie aż do Rudki nie jest przyjazna rowerzystom. Cykliści jadąc tamtędy muszą uważać na liczne strome zjazdy i podjazdy, na których można po prostu scentrować koło. Chodniczek wspaniały, ale jeśli ma być lubiany przez rowerzystów należy pomyśleć o drobnej jego modernizacji.

Z Rudki jedziemy do Prusowego Borku a następnie do Wawroch. Gdy dotrzemy do przystanku autobusowego i usłyszymy głośną muzykę wydostającą się z drewnianej chałupki stojącej na zakręcie (pewnie mieszka tam jakiś meloman), jedziemy w lewo szosą w stronę Szczytna a po chwili ujrzymy drogowskaz kierujący na prawo do Olszyn. Kolejny nowy odcinek asfaltu doprowadzi nas wprost do Muzeum Rolniczego pana Zygmunta Rząpa. Gdy zajedziemy tam, to na pewno zastaniemy gospodarza pochłoniętego przemienianiem lipowych bali w dzieła sztuki. Pan Zygmunt tworzy przestrzenne figury i ustawia je na swojej posesji, ale że są niezwykle urzekające, więc za przyzwoleniem twórcy często znikają. Niedawno dzieła sołtysa pojechały aż do Szklarskiej Poręby.

W zwykły dzień można zwiedzać muzeum, ale to co się u Rząpów dzieje w niedzielę trzeba choć raz przeżyć. W ten świąteczny dzień ze wszystkich stron zjeżdżają się posiadacze cennych przedmiotów. Tam dosłownie można kupić wszystko lub po prostu za darmo dostać lekcję historii. Masywne moździerze, misternie zdobione cukiernice, lichtarze lub wiele innych cacek z minionej epoki zachwyci kunsztem wykonania każdego. Warto pomyśleć o prezentach, które nabyte już teraz a podarowane bliskim z okazji ich osobistych świąt lub na gwiazdkę ucieszą obdarowanych. Zwykle, gdy zbliża się Boże Narodzenie mamy problem z wyborem ewentualnych prezentów, zastanawiamy się co kupić cioci, babci, wujowi... A na Giełdzie Staroci znajdziemy właśnie teraz wszystko, co zadowoli każdego. Niedawno zostałam zaproszona na urodziny do koleżanki i zachodziłam w głowę co kupić. W Olszynach pomysł zrodził się sam. Na jednym ze stołów wypatrzyłam lśniącą, mosiężną ciżemkę-popielniczkę. Takiej radości u obdarowanej nie widziałam nigdy - drobiazg okazał się fenomenalnym upominkiem. Na Giełdzie Staroci można nabyć skarby i podarować je bliskim lub stworzyć własną kolekcję wiekowych, solidnych bibelotów. Giełdę odwiedza wielu poszukiwaczy skarbów, można tam spotkać Olgę Lipińską, wypatrzeć słynnego pieśniarza Jarosława Chojnackiego. Ale zapewniam, że każdy, kto w niedzielę odwiedzi Giełdę Staroci do domu wróci szczęśliwy i zadowolony a nabyte skarby rozwiążą wiele prezentowych problemów.

Jednak jeśli już jesteśmy w Olszynach to kontynuujemy wycieczkę i kierujemy się zgodnie z drogowskazem do Gawrzyjałek, ale docieramy tylko do miejscowości Niedźwiedzie. Za Niedźwiedziami wypatrujemy znaku z napisem Wawrochy 4 i skręcamy w prawo. Jadąc dobrze utwardzoną, piaszczystą drogę bez problemu dojrzymy wszystkie skarby, jakie kryje las. Bo my, mieszkańcy Szczytna, mamy niebywałe szczęście – skarbem jest wszechobecna przyroda, która otacza nasz gród. Wystarczy wyjechać z domu i cieszyć z możliwości obcowania ze skarbami i cudami naszych Mazur. Do Szczytna wracamy przez Wawrochy, Prusowy Borek, Rudkę a radość z możliwości przeżycia kolejnej przygody jest najcenniejsza.

Grażyna Saj-Klocek