Pasymski samorząd szuka oszczędności gdzie się tylko da, jednak nie zawsze mu się udaje. Podczas niedawnej sesji radni nie zgodzili się na obcięcie 3 tysięcy złotych dotacji na ochotnicze straże pożarne. Burmistrz Mius zapowiada, że teraz będzie musiał znaleźć brakujące pieniądze gdzie indziej, być może kosztem nakładów na drogi lub oświetlenie.
limg("07_FOTO.JPG", "Strażacy z Pasymia na następny tak kosztowny prezent jak wóz bojowy będą musieli długo poczekać.
Na razie radnym udało się jednak wywalczyć to, że dotacja na zakup wyposażenia nie zostanie zmniejszona");
NIEZROZUMIAŁE POSUNIĘCIE
Podczas niedawnej sesji Rady Miejskiej, pasymscy radni mieli przyjąć zmiany w tegorocznym budżecie, przewidujące m.in. zmniejszenie dotacji na ochotnicze straże pożarne z terenu gminy. Chodziło o 3,5 tys. zł przeznaczonych na zakup sprzętu dla jednostek w Pasymiu, Gromie i Jurgach. Przeciwko zmianie zaprotestował wiceprzewodniczący rady i zarazem komendant gminny OSP Romuald Małkiewicz.
- Dla mnie to niezrozumiałe posunięcie. Jako strażacy cały czas staramy się podnosić standard wyposażenia, jednak wciąż nie wszyscy mają je na odpowiednim poziomie – mówił wiceprzewodniczący, podkreślając, że bez odpowiedniego ekwipunku strażak nie ma prawa uczestniczyć w akcji. Przypomniał, że co prawda jednostka z Pasymia część środków na ten cel otrzymuje z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, ale już Jurgi i Grom bazują jedynie na dotacji od samorządu.
STAN WYŻSZEJ KONIECZNOŚCI
Wprowadzenia zmian do budżetu bronił skarbnik Arkadiusz Młyńczak. Przekonywał, że tak naprawdę fundusze wcale nie zostaną zmniejszone, tylko przeznaczone na zakupy materiałowe, głównie paliwo oraz umowy zlecenia dla osób zajmujących się sprzętem strażackim.
- Ze względu na brak środków w innych działach, dokonujemy cięć tych dotacji. Jest to stan wyższej konieczności – mówił skarbnik. Dawał do zrozumienia, że przez trzy miesiące, które zostały do końca roku, łatwiej będzie wytrzymać bez zakupów dodatkowego sprzętu niż bez paliwa do samochodów strażackich.