Szkoła Podstawowa w Gromie zachowa swój status. Radni odrzucili projekt jej likwidacji i przekształcenia w filię szkoły w Pasymiu. Jego pomysłodawca – burmistrz Mius na gwałt szuka oszczędności, które powinien wprowadzać już od lat. – Władze gminy popełniły grzech zaniechania – wytyka im wojewódzki szef ZNP Janusz Koziński.

Grzech zaniechania

FILIA ZAMIAST SZKOŁY

Niespotykane dotąd zainteresowanie i emocje towarzyszyły obradom Rady Miejskiej w Pasymiu. W programie zwołanej niespodziewanie sesji znalazł się bowiem projekt uchwały dotyczący zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej w Gromie wraz z funkcjonującym przy niej punktem przedszkolnym.

Inicjator wniosku, burmistrz Bernard Mius tłumaczył, że przyjęcie tej uchwały nie będzie oznaczać całkowitej likwidacji placówki, a przekształcenie jej w filię Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pasymiu. Do niego przeniesiono by klasy IV-VI. W Gromie pozostałyby natomiast klasy I-III, punkt przedszkolny i oddział zerowy.

Przyjęcie takiego rozwiązania, jak uzasadniał Mius, pozwoliłoby zaoszczędzić sporo środków. Gmina, nie licząc kosztów utrzymania przedszkoli i dowozu dzieci do szkół, musi dokładać obecnie do subwencji oświatowej 1,5 mln zł. Proporcjonalnie największe obciążenie stanowi szkoła w Gromie, na którą z subwencji wpływa 326 tys. zł, a gmina dokłada 0,5 mln zł.

Przeniesienie dzieci z Gromu do Pasymia, jak przekonywał burmistrz, przyczyniłoby się do podniesienia poziomu nauczania, bo odpadłyby prowadzone dziś nagminnie zajęcia w klasach łączonych.

CO SIĘ STAŁO?

Próba ograniczenia działalności szkoły w Gromie wywołała protest mieszkańców. Szczególnie zbulwersowała ich postawa burmistrza. Swój zamysł skrywał przed nimi niemal do ostatniej chwili.

- Nie dopuścimy do tego, żeby tak ważna instytucja w naszym życiu padła – mówił w imieniu licznie przybyłych na sesję mieszkańców Gromu sołtys Andrzej Kwiatkowski. Nie krył rozgoryczenia i oburzenia postępowaniem Miusa. Zarzucał mu, że swojej decyzji z nikim nie konsultował.

- Do niedawna była mowa tylko o likwidacji punktu przedszkolnego. Co się tak nagłego stało, że gminie zabrakło pieniędzy? – pytał sołtys.

DLACZEGO WCZEŚNIEJ NIE REAGOWALIŚCIE?

- Nie musiało dojść do takiej sytuacji. Władze popełniły grzech zaniechania – mówił obecny na sesji prezes wojewódzkiego oddziału ZNP Janusz Koziński. Przypominał, że z roku na rok gmina dokłada do subwencji oświatowej coraz więcej środków ze swojego budżetu. To powinno skłonić jej władze do podjęcia działań już wcześniej.

- Od 2008 roku do dziś liczba dzieci spadła o 120, a w tym czasie zatrudniono 7 nauczycieli – dziwił się prezes Koziński. Zapowiedział też, że jeśli radni przyjmą zaproponowaną przez burmistrza uchwałę, ZNP zaskarży ją do wojewody. Nie została ona bowiem, zgodnie z ustawą o związkach zawodowych, przesłana im do zaopiniowania.

ZASKOCZENI RADNI

Zamiarami burmistrza, zmierzającymi do drastycznych oszczędności w oświacie zaskoczeni byli nie tylko mieszkańcy Gromu, ale i radni, zarówno z obozu burmistrza, jak i opozycji.

Marianna Tańska o projekcie likwidacji szkoły w Gromie dowiedziała się oficjalnie dwa dni przed sesją. Według niej burmistrz wcześniej nie podejmował żadnych działań oszczędnościowych w obawie o swój wynik wyborczy.

- Trwoniło się pieniądze, których dziś brakuje. Zostaliśmy postawieni pod ścianą – mówiła Tańska. - Sytuacja jest tragiczna – wtórował jej Wiesław Nosowicz. Rozczarowania nie kryli też sojusznicy Miusa. - Jesteśmy propozycją burmistrza zdziwieni, bo wszystko tak pięknie się rozwijało – dzielił się swoimi rozterkami przewodniczący komisji oświaty Mieczysław Żyra, emerytowany nauczyciel z 31 letnim stażem. Według niego sytuacja jest bez wyjścia, a zawinili burmistrz i skarbnik, którzy wcześniej nie podejmowali żadnych działań oszczędnościowych

JA MÓWIŁEM, ŻE TAK BĘDZIE

Skarbnik Arkadiusz Młyńczak potwierdzał, że samorząd coraz więcej musi dokładać do subwencji oświatowej. O ile pięć lat temu do otrzymanej złotówki gmina dokładała 27 groszy, teraz jej udział wzrósł do 72 groszy. Sytuację jeszcze bardziej pogarsza fakt, że tegoroczna subwencja będzie mniejsza o 300 tys. zł w stosunku do zapowiedzi. To oznacza, że gmina musi przyciąć wydatki w zatwierdzonym już budżecie aż o 1,2 mln zł.

Skarbnik zapewniał, że ostrzegał wcześniej o możliwości zaistnienia takiej sytuacji:

- Mówiłem, że subwencja będzie maleć ze względu na demografię i tak się stało – zwracał się do radnych Młyńczak, przyznając jednak, że być może mówił o tym zbyt cicho. Te tłumaczenia nie przekonały szefa olsztyńskiego ZNP.

- Co innego mówić, co innego sporządzać dane, a co innego podejmować decyzje. Tu tych decyzji zabrakło. Oszczędności trzeba było dużo wcześniej szukać. – wytykał rządzącym Pasymiem Janusz Koziński.

APEL O ROZSĄDEK

Przed głosowaniem Mius zaapelował do radnych o rozsądek i niepoddawanie się emocjom.

- Żeby ta gmina mogła normalnie funkcjonować – tłumaczył. Przyznawał jednak, że być może za późno przystąpił do rozmów ze społecznością Gromu.

Z kolei skarbnik Młyńczak ostrzegał, że odrzucenie przez radnych propozycji oszczędności w oświacie skutkować będzie m.in. tym, że na drogi nie zostanie przekazana ani jedna złotówka, a na ulicach będzie wyłączona co trzecia lampa.

Argumenty burmistrza i skarbnika nie przekonały radnych. Za przyjęciem uchwały wyrażającej zamiar likwidacji szkoły w Gromie opowiedziało się tylko dwóch radnych (Lipka i Żubrowski), dwoje wstrzymało się od głosu (Żyra i Gryczka) a większość – 10 było przeciw.

Wynik głosowania mieszkańcy Gromu przyjęli brawami, u niektórych pań pojawiły się w oczach łzy.

- Dobrze się stało. Od problemu nie uciekniemy, ale jest to nauczka dla władz, że ze społeczeństwem trzeba rozmawiać i wspólnie rozwiązywać ważne problemy – komentował rezultat obrad Cezary Łachmański, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Pasymiu.

(o)/fot. A. Olszewski