- Odór jest nie do wytrzymania – skarży się Józef Wróblewski na sąsiada, który hoduje świniodziki. Szukał pomocy m. in. u władz. Jednak wójt Janusz Pabich umywa ręce, twierdząc, że przecież wszystkie zwierzęta gospodarskie śmierdzą. Tymczasem okazuje się, że na hodowlę świniodzików trzeba mieć specjalne zezwolenie, a tego brak.
BEZUŻYTECZNY, WSPANIAŁY OGÓRD
Świniodziki w Świętajnie hoduje Zbigniew Sztymelski. Działka, na której trzymane są te zwierzęta, sąsiaduje z posesją Józefa Wróblewskiego. Ten skarży się, że z powodu odoru nie da się wprost żyć.
- W moim ogrodzie, jak w każdym innym, powinny pachnieć kwiaty, a tymczasem dominuje smród napływający z posesji sąsiada – załamuje ręce pan Józef.
Latem tego roku gościł u siebie znajomych i rodzinę. Wszyscy oni mieli wypoczywać na łonie natury, w pięknym ogrodzie, ale jak, gdy z sąsiedztwa buchał odór nie do wytrzymania. To jednak nie wszystko.