Reklama

W Rozogach kolejna kontrowersja. Tym razem wokół wydanej niedawno książki opisującej historię działających na terenie gminy jednostek ochotniczych straży pożarnych. - Ona nikomu nie uratuje życia. Czy nie lepiej byłoby pieniądze wydać na zakup sprzętu dla strażaków? – dociekał jeden z najstarszych radnych Krzysztof Bałdyga. Wtórował mu najmłodszy radny Damian Krajza, przekonując, że zamiast w wersji papierowej, z której dziś ludzie korzystają coraz mniej chętnie, powinna się ukazać w internecie i w wersji audiobooka. Strażacy takimi argumentami radnych są poirytowani.

I po co komu ta książka? Przecież nikomu nie uratuje życia
Radni Bałdyga (z prawej) i Krajza krytykują wydanie książki poświęconej strażakom. Radna Malon sugeruje, że może skorzystają z niej ich dzieci

CZY TO NIE ROZRZUTNOŚĆ?

Były wójt Zbigniew Kudrzycki na początku 2023 roku podpisał umowę na wydanie książki przybliżającej historię ochotniczego ruchu strażackiego na terenie gminy Rozogi. We wrześniu ubr., wydana kosztem 81 tys. zł i w nakładzie 1000 sztuk publikacja została dostarczona do Urzędu Gminy w Rozogach, a w grudniu przed świętami została rozprowadzona wśród strażaków ochotników.

Trafiła także do miejscowych radnych, wzbudzając u nich duże zastrzeżenia. Swoimi uwagami dzielili się podczas grudniowych obrad Rady Gminy. - Nie lepiej byłoby wydane na nią pieniądze przeznaczyć na zakup sprzętu dla strażaków. Czy to nie jest rozrzutność? - pytał Krzysztof Bałdyga, jeden z najstarszych samorządowców w Radzie Gminy Rozogi.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.