Iwona i fundacje

Tydzień temu napisałem felieton o kilku znaczących w ogólnopolskiej kulturze postaciach, pochodzących ze Szczytna. Osiągnięcia tych osób mogą w jakiś tam sposób promować nasze miasto. Tymczasem wiedza o nich raczej rzadko dociera do miejsca skąd pochodzą. Zapewne brak tu obserwatorów, których postrzeganie świata wykracza poza wojewódzki Olsztyn.

Pośród wielu znakomitości wymieniłem Iwonę Jurczenko - Topolską. Jak napisałem Iwona zyskała popularność i pewną sławę z racji adopcji trojga dzieci i książki jaką napisała na ten temat. Tymczasem w jej zawodowym życiu działo się wiele, a nawet bardzo wiele. Mało kto w Szczytnie wie cokolwiek na ten temat.

I oto kilka dni temu otrzymałem telefon z zaproszeniem. Zaproszeniem na jeden z dni listopadowych, do warszawskiej „Zachęty”. Na wieczór - wspomnienie o Iwonie, a także zainicjowanie ogólnopolskiej fundacji imienia Andrzeja Woyciechowskiego. To będzie naprawdę wydarzenie znaczące w świecie dziennikarskim i to na skalę ogólnopolską. A zatem kilka słów na ten temat.

Do bliskich przyjaciół Iwony, w czasach kiedy była dziennikarką tygodnika „Prawo i Życie”, należał Andrzej Woyciechowski. W owych latach szef radia ZET – założyciel tej radiostacji. Andrzeja widywaliśmy także w telewizyjnym Polsacie jako prowadzącego swój autorski talk-show „Na każdy temat”. Po śmierci Woyciechowskiego zastąpił go w tym programie Mariusz Szczygieł. W latach nieco bardziej zamierzchłych Andrzej był moim kolegą w kabarecie Stodoła. To on napisał dla Magdy Umer takie piękne piosenki jak „Już kwitną kasztany”, czy „Jeśli myślisz, że ja cię nie kocham, to się mylisz”.

Andrzej Woyciechowski ciężko zachorował. Przez wiele długich dni walczył o życie w specjalistycznym szpitalu. W tym czasie odwiedzała go codziennie Iwona Jurczenko – Topolska. Prowadzili ze sobą zapisywane rozmowy, które miały stanowić kanwę książki poświęconej Andrzejowi. Nie dokończyli. Andrzej zmarł.

Podczas wieczoru, na który zostałem zaproszony do warszawskiej „Zachęty”, będą czytane fragmenty zapisków owych rozmów. Andrzej już odszedł. Iwona też. W ich postacie wcielą się słynni aktorzy. Iwoną będzie Krystyna Janda, a Andrzejem Marek Kondrat.

A co do zapowiedzianej fundacji, to rzecz ma się następująco. Z inicjatywy męża Iwony powstanie ogólnopolska fundacja imienia Andrzeja Woyciechowskiego nagradzająca dziennikarzy, którzy wyróżnili się rzetelną pracą, pozbawioną jątrzenia i nieobiektywnych insynuacji. Tych, których teksty mogły przyczynić się do ogólnopolskiej zgody i wzajemnego poszanowania poglądów. Czyli takich, których artykuły były czymś w rodzaju oliwy wylanej na wzburzone morskie fale.

Dzisiejszy felieton poświęcam w całości Iwonie Jurczenko – Topolskiej, zatem przypomnijmy inną fundację, zainicjowaną przez Iwonę tu w Szczytnie.

Iwonka - jeszcze tylko Jurczenko - ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Szczytnie w roku 1973. Dwadzieścia trzy lata później, w roku 1996, podczas obchodów 50-lecia szkoły, Iwona wraz z mężem ufundowali coroczną nagrodę pieniężną dla najlepszego absolwenta liceum. Jest to nagroda imienia Stanisława Żenczykowskiego – dziadka Iwony. Stanisław Żenczykowski był pierwszym Inspektorem Szkolnym w powojennym Szczytnie. Spośród trzech kandydatów do nagrody, wskazanych przez Dyrektora i Radę Pedagogiczną, koledzy abiturienci sami wybierają konkretnego laureata. I tak już od piętnastu lat!

Warto dodać, że laureaci wymienionej nagrody często byli wspierani przez małżeństwo Iwony i Krzysztofa Topolskich także w ich dalszej, akademickiej edukacji.

Andrzej Symonowicz