Grupka mężczyzn ze Szczytna i okolic udała się rowerami na Jasną Górę. W Częstochowie pielgrzymi spędzili dwa dni, a cały wyjazd zakończył się zachwianiem wiary w… polską kolej, która utrudniła im powrót do domu.
Najpierw cztery dni na siodełku, z noclegami w Ciechanowie, Łowiczu i Piotrkowie Trybunalskim, potem przybycie ze swoimi intencjami na Jasną Górę. Szczycieńska czteroosobowa grupa, kojarzona z Kręciołami i AKB, została wsparta przez cyklistę z nieodległych Chorzel. W Częstochowie spędziła dwa dni. – Wszyscy przeżyliśmy ten pobyt duchowo. Byliśmy na mszach, dwa razy na Apelu Jasnogórskim, blisko obrazu Matki Boskiej – relacjonuje Artur Trochimowicz, jeden z pomysłodawców wyjazdu.
Podobnie jak pielgrzymi piesi, także ci rowerowi postanowili wrócić do domu, korzystając z publicznych środków transportu. Trzy tygodnie wcześniej kupili na dworcu w Olsztynie bilety z Częstochowy do Nidzicy (stamtąd planowali dojechać do domów rowerami). Jakież było ich zdziwienie, gdy kierownik sobotniego, przedpołudniowego składu InterCity relacji Bielsko-Biała – Białystok do pociągu wpuścił z rowerami tylko dwóch mężczyzn z pielgrzymkowej grupy, a pozostałym nakazał zostać na peronie