- Obecna sytuacja przypomina tę z lat 70., kiedy na spotkania z przedstawicielami władzy przychodziła tylko władza - podsumował ostatnią debatę wyborców z radnymi prezes "Społem" PSS Bogusław Palmowski.

Jak za Gierka

Nie dogodzą wszystkim

Dyskusja (16 listopada) była już ostatnią, podczas której szczytnianie mogli zgłaszać wnioski do przyszłorocznego budżetu i zadawać pytania swoim przedstawicielom w Radzie Miejskiej. Kolejny raz nie dopisała frekwencja. Ci, którzy przyszli woleli usłyszeć odpowiedzi na nurtujące ich pytania od burmistrza, nie zaś od radnych. Poza Ryszardem Kasprzakiem prowadzącym spotkanie, miejscy rajcy prawie wcale nie zabierali głosu.

Lepsza studnia niż podwyżki

Wyborcom nie spodobała się zapowiedź podwyżki cen wody i dość zdecydowanie domagali się wyjaśnień w tej sprawie. Burmistrz musiał szczegółowo tłumaczyć przyczyny wzrostu opłat. Poprzedni przewodniczący rady, a dziś szef lokalnej Samoobrony, Stanisław Makowiecki chciał wiedzieć, czy cenowy skok nie wiąże się z koniecznością finansowania przez mieszkańców budowy stacji uzdatniania wody. Burmistrz zapewniał, że podwyżki regulują tylko koszty amortyzacji majątku miejskiego.

Z kolei przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej z ulicy Chrobrego, Miłosz Horak wyraził obawę dotyczącą dalszego wzrostu cen.

- Nasza wspólnota zrobiła symulację w oparciu o opinie ekspertów, z której wynika, że w przypadku dalszych podwyżek, opłaci się nam budowa własnej studni. Taka inwestycja zwróciłaby się nam po dwóch, trzech latach.

Brak flag

Dalszą część spotkania zdominował temat wspólnot mieszkaniowych. Zdaniem Miłosza Horaka ich funkcjonowanie przynosi lokatorom wiele korzyści. Comiesięczne opłaty za eksploatację mieszkań w ramach wspólnot są nawet o 100 złotych mniejsze niż w budynkach administrowanych przez TBS.

- Przy mniejszych kosztach robimy wszystko to, co jest potrzebne - mówił Miłosz Horak. - Chciałbym prosić, by ująć w budżecie miasta sumy na wsparcie naszej działalności.

Burmistrz docenił dokonania wspólnot, ale przyznał, że w przyszłorocznym budżecie nie ma środków na ich wspieranie.

Prezes Horak podzielił się także z zebranymi swoimi refleksjami na temat obchodów Święta Niepodległości.

- Przed oficjalnymi uroczystościami postanowiłem wybrać się rowerem na miasto, by zobaczyć, jak jest ono przygotowane do święta. Po tej przejażdżce zrobiło mi się smutno. Na osiedlach mieszkaniowych ani jednej flagi, to samo na biurowcach i bankach. Poza kilkoma chorągwiami na prywatnych balkonach, nic nie było - ubolewał prezes Horak.

Aktywni przed kamerami

Prezes "Społem" PSS Bogusław Palmowski zarzucił radnym, że pochłonięci wewnętrznymi sporami w samorządzie, zapominają o przyziemnych problemach miasta. Jego zdaniem wykazują oni aktywność tylko przed kamerami telewizyjnymi.

- Drażni mnie to, że nikt nie upomina się np. o czytelne oznakowania ulic, bo to za mało efektowne, nieciekawe z perspektywy radnych, którzy wolą popisywać się przed kamerą telewizyjną - wytykał rządzącym prezes Palmowski.

Przypomniał także, że za pierwszej kadencji przedstawiciele mieszkańców bardziej przejmowali się ich problemami i reagowali nawet na najdrobniejsze sprawy. Nawiązał też do słabej frekwencji podczas spotkań radnych z wyborcami.

- Obecna sytuacja przypomina tę z lat 70., kiedy na spotkania z władzami przychodziły tylko władze - podsumował debatę Bogusław Palmowski.

Co robi dyrektor

Pod koniec dyskusji głos zabrał Krzysztof Wilczek, prezes Amatorskiego Klubu Biegacza, który zarzucił miejskim włodarzom brak zainteresowania współpracą ze stowarzyszeniami krzewiącymi kulturę fizyczną. Poruszył przy tym kwestię zakresu obowiązków dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu.

- Poinformowano mnie, że jego podstawowym zadaniem jest koordynowanie sportu szkolnego. W innych miastach funkcję takiego koordynatora pełni po prostu nauczyciel W-F, który dostaje za to specjalny dodatek - mówił Krzysztof Wilczek.

Burmistrz Bielinowicz przypomniał, że dyrektor administruje obiektami sportowymi znajdującymi się na terenie miasta, w tym będącą w budowie halą sportową przy Gimnazjum nr 2.

- Hali jeszcze nie ma, a dyrektor bierze pieniądze i nic nie robi. Nie koordynuje wcale sportu międzyszkolnego, co potwierdzają nauczyciele wychowania fizycznego - wytykał szefowi miejskiego sportu prezes AKB.

(łuk)

2004.11.24