W sobotę na dziedzińcu ratusza i w ruinach zamku krzyżackiego odbył się 26. Jarmark Mazurski. Na odwiedzających czekały liczne stoiska wystawców, którzy przyjechali nie tylko z Mazur, ale też Kurpi, a nawet … Podhala. Mieszkańcy i turyści mogli tu nabyć niepowtarzalne wyroby ludowych twórców, ale też skosztować tradycyjnych potraw i posłuchać zespołów folklorystycznych.

Jarmark w sielskim klimacie
Członkinie Stowarzyszenia „Konik Mazurski” z Kętrzyna mają zróżnicowany staż jeśli chodzi o udział w jarmarku. Krystyna Wołkowska (z prawej) brała w nim udział już po raz dwudziesty, a Urszula Frankiewicz – Linkiel – dopiero pierwszy

DLA KAŻDEGO COŚ MIŁEGO

Jarmark Mazurski ma już swoją długą tradycję i trudno sobie wyobrazić sierpniowy kalendarz szczycieńskich imprez bez tego wydarzenia zainicjowanego przez byłą kustosz Muzeum Mazurskiego Stanisławę Ostaszewską. W tym roku do Szczytna zjechało blisko 50 wystawców. Dopisała pogoda, co tego lata wcale nie jest regułą, a wraz z nią również chętni do odwiedzenia licznych stoisk. Na wydarzeniu promującym tradycyjne rzemiosło nie zabrakło m.in. kramów z malarstwem, rzeźbą, wyrobami z wosku, haftami, biżuterią, ceramiką i rękodziełem. Było też coś dla ciała – można było skosztować swojskiego pieczywa, wędlin, kwasu chlebowego czy różnego rodzaju miodów. Chętni mieli możliwość wzięcia udziału w warsztatach oraz pokazach garncarstwa i tkactwa, a na najmłodszych czekały zajęcia plastyczne. Wśród wystawców znaleźli się nie tylko twórcy ze Szczytna i okolic, ale też mieszkańcy Kurpiowszczyzny, a nawet … Podhala.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.