Zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego otrzymaliśmy od mieszkańców Kamionka sygnały postulujące uruchomienie dodatkowego kursu autobusowego dla dzieci i młodzieży szkolnej. Rzecz w tym, że 1 września autobus odchodzący z tej miejscowości o godz. 7.29 nie był w stanie zabrać wszystkich oczekujących pasażerów.
- Co najmniej kilku, jak nie kilkunastu uczniów zostało z kwitkiem na przystanku – skarżyli się rodzice. Postanowiliśmy to sprawdzić i przez kilka kolejnych dni obserwowaliśmy wspomniany przystanek. Rzeczywiście codziennie rano gromadzi się na nim mały tłumek dzieci i młodzieży, co ilustruje zamieszczone poniżej zdjęcie. Zostało ono wykonane w środę 7 września. Należy przy tym dodać, że autobus podjeżdżający na przystanek nie jest pusty, bo ma już pasażerów zabranych w Szczycionku. Mimo to, na szczęście, mieszczą się wszyscy. - Mógłbym zabrać jeszcze 10 osób – informuje nas kierowca. Wyjaśnia, że jego pojazd dysponuje 60 miejscami. Przyznaje, że 1 września były kłopoty, kilka osób nie zmieściło się w autobusie. Taki dzień zdarza się jednak tylko raz w roku, w pozostałe, choć w autobusie robi się tłoczno, zabiera wszystkie osoby.
OSOBLIWE USTAWIENIE
W ciasnym zakątku między płotem, a boczną ścianą budynku stojącego przy ul. Kolejowej pojawiły się plastikowe pojemniki na selekcjonowane odpadki, zwane też dzwonami. Lśnią one nowością i jak podejrzewamy, taki stan długo się jeszcze utrzyma. Dlaczego? Pojemników, niestety, nie da się używać. Ustawiono je w ten sposób, że otwory na odpady papierowe, plastikowe czy szklane znalazły się od strony siatki ogrodzeniowej, która broni do nich dostępu. No i bądź tu mądry i pozbądź się segregowanych śmieci. Zniechęceni mieszkańcy wyrzucają je do ogólnego kontenera.
GÓRA ŚMIECI
Na prawdziwą górę nieczystości natknęliśmy się przy jednej z polnych dróg biegnących pod Dębówkiem. W zaroślach, tuż pod ścianą lasu, piętrzą się różnego rodzaju odpadki i to całkiem sporych rozmiarów. Widać tam kilka tapczanów, blaty od plastikowych stołów i krzesła oraz ogromną liczbę wszelkiego rodzaju butelek. Całość wygląda jak stare i niechciane wyposażenie domku letniskowego, którego ktoś pozbył się w najgorszy z możliwych sposobów – wyrzucił je pod lasem. Dodajmy jeszcze, że kawałek dalej pośród traw leży ogromny telewizor starego typu, a nieopodal samochodowe opony i kubły po farbach.
NIETYPOWY NABÓR
W minionym tygodniu na obrzeżach parku przy ul. Pasymskiej spotkaliśmy rozbawioną grupkę młodzieży szkolnej.