Jeziorom Szczepankowskiemu i Sąpłackiemu grozi katastrofa ekologiczna. Od kilku lat w obu akwenach dramatycznie spada poziom wód. Zdaniem wędkarzy i ekologów wpływ na to mają nieczyszczone, pozarastane drzewami rowy melioracyjne. Jedyną instancją, która mogłaby wymóc na właścicielach ich oczyszczenie, jest wójt gminy Dźwierzuty. Władza jednak problemu nie widzi.
CHCE SIĘ PŁAKAĆ
Atrakcyjne turystycznie tereny gminy Dźwierzuty wkrótce mogą stracić swój wielki walor – czyste i pięknie położone jeziora Szczepankowskie i Sąpłackie. W tych obu połączonych ze sobą akwenach od kilku lat w dramatycznym tempie ubywa wody. – Normalny stan w Jeziorze Szczepankowskim to były 2 metry w najgłębszym miejscu. W tej chwili mamy średnio 50 cm, a w jednym miejscu przy kąpielisku tylko 20 cm – bije na alarm Halina Messerschmidt, właścicielka ośrodka wypoczynkowego w Szczepankowie i działaczka Stowarzyszenia Na Rzecz Wartości Przyrodniczych „Dla Dźwierzut”. Według niej taki spadek poziomu wody to nie tylko wynik ubiegłorocznej suszy. – Dzieje się to od trzech lat, kiedy jeszcze suszy nie było – zauważa. Winą za ten stan rzeczy obarcza właścicieli okolicznych działek, którzy nie czyszczą biegnących przez nie rowów melioracyjnych. Obecnie przedstawiają one opłakany widok. Przepusty są pozatykane lub całkowicie zniszczone. W rowach rosną drzewa i krzaki pochłaniające gromadzącą się tam wodę. – Z tego powodu nie spływa ona do jezior, a tym samym ich nie zasila. Rozlewa się za to na pola, co widać po rosnącej tam roślinności – mówi Halina Messerschmidt. – Po ostatnich ulewach płakać się chce, widząc, że woda nie leci do jeziora – dodaje.