Jubileusz (2)

Tydzień temu wykorzystałem swoją okrągłą rocznicę pracy dla „Kurka”, aby napisać czym zajmuję się poza pisaniem felietonów. Dzisiaj zamierzam rozpoczęty temat kontynuować, ale obiecuję, że na tym zakończę i od przyszłego numeru wrócę do anegdotycznych opowiastek o ludziach nieporównywalnie ciekawszych ode mnie.

Jak już wspomniałem, zamieniłem niegdyś zawód architekta-inżyniera na architekta wnętrz, czyli według oficjalnie przyjętej tytularnej kwalifikacji – artysty plastyka. Ta specjalność obejmuje także wystawiennictwo, czyli projektowanie wszelkiego rodzaju ekspozycji. A mogą to być aranżacje sal muzealnych, wystawy artystyczne lub okolicznościowe oraz reklamowo-targowe. Te reklamowe, to przede wszystkim stoiska na niezliczonych targach krajowych i międzynarodowych. W Polsce największym centrum wystawiennictwa reklamowego są oczywiście Targi Poznańskie, ale na świecie takich targowych centrum jest mnóstwo. A polskie duże firmy, także za PRL, starały się eksponować swoje możliwości gdzie tylko się da. Toteż dorwać się do realizowania dla nich targowych stoisk było marzeniem każdego projektanta wymienionej specjalności. Decydowały stosunkowo wysokie honoraria no i wyjazdy za granicę. Na montaż. Także dewizowe diety, co prawda mikroskopijne, ale biorąc pod uwagę ówczesny kurs dolara…!

Mnie się udało. W latach od 1974 (wystawa „Poland Today” w USA), do 1987 - kiedy to uległem poważnemu wypadkowi, który unieruchomił mnie na kilka lat - miałem okazję zwiedzić 16 krajów. Od USA i Kuby po ZSRR, a w relacjach północ-południe od Szwecji i Anglii po Maroko i Tunezję. W niektórych krajach bywałem wielokrotnie.

Ponieważ chcę wykorzystać podarowaną mi przez Redakcję kolorową stronę na kilka ilustracji, będę kończył. Dodam tylko, że tytuł artysty plastyka zobowiązuje do szerszych działań niż wymienione. Co do mnie to zawsze lubiłem projektować firmowe znaki graficzne (logo). Zdarzało mi się także umieszczanie w prasie rysunków żartobliwych. Co prawda rzadko, bowiem na ogół to co rysowałem nie miało szans sforsowania cenzury.

Andrzej Symonowicz