U schyłku ubiegłego tygodnia w małym jeziorze, o czym poinformowali nas Czytelnicy, taplały się wiązanki kwiatów, a dokładnie tulipanów.
Gdy zjawiliśmy się na miejscu zauważyliśmy, że ze zdziwieniem przygląda im się kaczka z gatunku krzyżówek. Akurat zaczyna się okres godowy tych ptaków, więc byłaby to skierowana do niej poczta kwiatowa? Na etykietach bukiecików, których naliczyliśmy tuzin, wyczytaliśmy bowiem, że pochodzą one aż z Kostrzynia (woj. pomorskie).
Żarty żartami, ale jak zauważyli nasi Czytelnicy ów ktoś, kto wrzucił tulipany do wody nieźle nabałaganił. Rzecz w tym, że kwiaty rozłożą się dość szybko, ale ich celofanowe opakowania już nie. Będzą długo zaśmiecać środowisko.
INAUGURACJA SEZONU
Zima, podczas której wody naszych miejskich jezior były skute lodem, uniemożliwiła wandalom oddawanie się jednej z ulubionych czynności, tj. rzucaniu w toń jezior ciężkich betonowych koszy na śmieci, bądź dużo lżejszych ich blaszanych wkładów. Cóż, jeziora odmarzły, to wandale już zainaugurowali swój niszczycielski i bezrozumny sezon. Właśnie w wodach małego jeziora widać pierwszy w tym roku taplający się w wodzie blaszany wkład śmietnikowy.
Oto, co kręci wandali – rzucanie pojemnikami na śmieci, które gdy są choć w części wypełnione wydzielają niemiłe zapachy – widać lubią niemiłą woń i rozkładające się odpadki. Przy okazji dodajmy, że tak z ciekawości zaglądnęliśmy do koszy ustawionych nad małym i dużym jeziorem. Wiele z nich, w zasadzie większość, została pozbawiona blaszanych wkładów.
ULICZNE SZMATY
Wiele razy pisaliśmy o wszechobecnych banerach reklamowych zwieszających się z przyulicznych parkanów i ogrodzeń. Wprowadzają one tylko pstrokaciznę, rozpraszają uwagę kierowców i nic poza tym, bo ich rola reklamowa jest mocno wątpliwa. Zwłaszcza, gdy porwane, poobrywane powiewają na wietrze, jak w przypadku tych przy głównym przejeździe kolejowym, czy smętnie wiszących przy skrzyżowaniu ul. Polskiej – Piłsudskiego – Leyka – Wileńskiej. Zamiast reklamować daną placówkę handlową, czy usługową po prostu przynoszą nam wstyd przed przyjezdnymi i turystami.
WJAZD PONOWNIE OTWARTY
W 2009 r. przebudowywano ul. 1 Maja, a miejscami tak niefortunnie, że jedno z nowo wybudowanych przejść dla pieszych wiodło wprost we wjazd w ul. Rafajłowicza. „Kurek” w imieniu Czytelników apelował do władz miejskich, aby został on zamknięty dla samochodów, najlepiej poprzez postawienie tam barierki, albo słupków. Teraz uwaga, bo po 6 latach (!) dopięliśmy swego.