Kąpielisko co się zowie

Cały kraj żyje przygotowaniami do Euro 2012 i choć jak dotąd nic nie udało się skończyć w zaplanowanych terminach, bo wszelkie ambitne harmonogramy wzięły w łeb, to trochę nam smutno, że inwestycje nie objęły naszego terenu. Cóż, mimo to mamy takie swoje małe „euro”, czyli eurokąpielisko. Zostało ono otwarte jakoś tak bez rozgłosu i o dziwo w zapowiadanym dużo wcześniej terminie. Kiedy zjawiliśmy się nad jeziorem, pogoda akurat zaczęła się lekko psuć, ale mimo to zastaliśmy kilku plażowiczów - fot. 1. Warunki do plażowania oraz kąpieli, tak na pierwszy rzut oka, są znakomite. Zostały usunięte i to całkowicie wodorosty, a woda wydaje się jeszcze czystsza, niż na początku czerwca, gdy pisaliśmy, że dno widać na głębokości ok. 1,5 m. Poza tym w porównaniu do lat ubiegłych kąpielisko zostało znacznie poszerzone i ciągnie się teraz od mola, aż po płot bazy wodnej. Na jego obszarze wytyczono trzy strefy do kąpieli – dla maluszków, dla starszych dzieci oraz całkiem wytrawnych pływaków.

REGULAMIN

Jak na wysokiej klasy kąpielisko przystało, pojawiła się na nim także specjalna tabliczka z regulaminem, z którym warto się zapoznać, aby wiedzieć, co można, a czego nie powinno się robić w obrębie plaży - fot. 2.

Nas szczególnie zainteresował punkt 6., który mówi, że osoby korzystające z kąpieliska - i tu uwaga - winny używać stroju kąpielowego. Nie jest to zatem nakaz kategoryczny i w związku z tym mamy pewne kłopoty ze zrozumieniem przesłania tego punktu. Czy chodzi o to, że kąpielówki plus góra (w przypadku kobiet) sugerowane są dlatego, by komuś nie przyszło czasem do głowy wchodzić do wody w kompletnym ubraniu, czy też odwrotnie, aby nie kąpać się na golaska?

Inny z kolei punkt regulaminu, ale teraz już całkiem poważnie, mówi o tym, że nie wolno na terenie kąpieliska oraz plaży pić napojów alkoholowych, a także wyrzucać śmieci. Niestety, wystarczy rozejrzeć się dookoła, aby przekonać się, że nie wszyscy potrafią respektować te zasady. W wodzie pływają bowiem opakowania po papierosach oraz puszki i butelki po piwie - fot. 3. Pomijając fakt, że nie wolno wnosić na molo piwa, to gdy już taki owaki złamał regulamin, niechby wrzucił opakowania do pojemnika na śmieci. Ale co tam, frajda jest wtedy, gdy puszka lub butelka wyląduje z pluskiem w wodzie.

Tymczasem właśnie w tym sezonie pojawiła się nowość na molo - zgrabne, bo komponujące się z jego architekturą pojemniki na śmieci - fot. 4. Pałaszując na pomoście słodycze czy inne smakołyki nie trzeba już z niego schodzić i szukać koszy na papierki, bo te są pod ręką.

DZIEWICZY REJS

Kilka dni temu, o czym piszemy szczegółowo w innym miejscu, „Kurek” odbył podróż na przywróconej dla ruchu towarowego linii kolejowej Szczytno - Wielbark. Szynobus na każdej stacyjce witamy był przez mniej lub bardziej liczne grupki ludzi. Nie były to tłumy, ale ciekawe nowych wydarzeń osoby i entuzjaści kolei żelaznych - fot. 5. Na stacyjce w Siódmaku jeden z miejscowych fotoamatorów, wystawiając swoje zdrowie na szwank, wspiął się nawet na słup telegraficzny, aby uzyskać jak najlepsze ujęcie - fot. 6.

Jego kolega, ostrożniejszy, filmował przejazd szynobusu z bezpiecznego poziomu ziemi. Pojawienie się pojazdu szynowego na tej trasie było nowością nie tylko dla okolicznych mieszkańców, ale także zwierzyny i to zarówno tej leśnej, jak i hodowlanej. Podróżni mogli obserwować umykające do lasu zające i sarny, a pod samym Wielbarkiem spłoszyło się stado krów pasących się blisko torowiska. Zwierzaki wbiegły galopem do pobliskiego lasu i ciekawe, czy gospodarz po tym wydarzeniu doliczył się wszystkich sztuk w stadzie. Szynobus nie poruszał się szybko, ze względu na pierwszą jazdę po oczyszczonym torowisku rozwijał prędkość ok. 40 km/godz., choć teoretycznie mógł pędzić dwa razy szybciej.

Nie tak dawno pisaliśmy o szybszym składzie osobowym, który ma poruszać się po tych samych torach, ale już nie do Wielbarka, a na lotnisko w Szymanach. Wówczas nieco kpiąco nazwaliśmy nasz ekspres powolnym ślimakiem, w porównaniu do magnetycznej kolei w Szanghaju, która rozwija prędkość ok. 400 km/godz. Teraz z tych kpin musimy się nieco wycofać, gdyż obecnie w świecie i Europie odchodzi się jednak od tak ekstremalnych rozwiązań technicznych na rzecz pociągów poruszających się z prędkościami podróżnymi rzędu 120 km/godz. Zdaniem fachowców tyle wystarczy, bo alternatywna jazda samochodem z jednego zakorkowanego miasta do drugiego po zatłoczonych drogach odbywa się na ogół z prędkościami dwa razy mniejszymi. Kiedy zatem spojrzymy już nie tylko na Chiny, ale i resztę świata, to przyszły pociąg relacji Olsztyn - Szczytno - Szymany nie jawi się już jako powolny ślimak, a całkiem prędki europejski pojazd szynowy.

ROZJEŻDŻONE PRZEJŚCIE DLA PIESZYCH

Na ulicy Pasymskiej, zaraz za marketem „Biedronka” powstała kolejna w Szczytnie stacja benzynowa, która niby miała być hotelem. Plac przed nią rozciąga się wielki, to i zajeżdżają tu liczne, potężne tiry. Z wjazdem nawet największe z nich nie mają kłopotów, ale dużo gorzej jest z wyjazdem, który usytuowany został od strony ogródków działkowych. Tam na przeszkodzie stoi, a właściwie leży wysepka stanowiąca integralną część przejścia dla pieszych - fot. 7.

Jeszcze do niedawna ów zjazd był dużo węższy, gdyż w miejscu oznaczony na zdjęciu czerwonym otokiem stał znak drogowy informujący o przejściu dla pieszych. Teraz został po nim tylko kawałek rurki tkwiący między płytkami, a samochody ciężarowe, opuszczając stację benzynową, wjeżdżają wprost na pasy dla pieszych. Słowem zgroza! Co więcej, choć zjazd jest obecnie szerszy, to i tak za wąski dla dużych tirów. Dalej wjeżdżają one na wysepkę i zahaczają o plastikowe słupki znaków drogowych oraz rozjeżdżają krawężniki.