W ciągu ponad dwudziestu lat podczas Dni i Nocy Szczytna wystąpiły największe tuzy polskiej estrady, a także wykonawcy zagraniczni. A gwiazdy, jak to gwiazdy, miewają dość specyficzne wymagania czy kaprysy. Bywało i tak, że koncerty niektórych stawały pod znakiem zapytania, a ratowały je tylko dyplomatyczne talenty organizatorów. Oto garść wspomnień zza kulis Dni i Nocy.

Kaprysy gwiazd

* W roku 1994 jedną z gwiazd Dni i Nocy Szczytna była grupa Maanam. Zachowanie jej wokalistki, Kory, wzbudziło niemałą irytację wśród pracowników Miejskiego Domu Kultury. Oto, jak wspominała je na łamach „Kurka” Ewa Łuciuk, odpowiedzialna m.in. za zaplecze kulinarne imprezy: - Kiedy Kora schodziła ze sceny, nikt nie mógł jej dotknąć. Pamiętam, że aby spełnić to wymaganie, musieliśmy utworzyć szpaler od sceny do garderoby w muzeum. Staliśmy tyłem, żeby nie oddychać w jej kierunku i trzymaliśmy się za ręce.

* W 1997 roku koncerty Dni i Nocy po raz pierwszy odbywały się na plaży miejskiej, a nie dziedzińcu zamkowym. Tamta edycja imprezy przeszła do historii również ze względu na deszczową aurę, która mocno popsuła szyki organizatorom. Wśród gwiazd znalazła się m.in. grupa The Platters. Jak się okazało, jej muzycy bardzo sztywno przestrzegali harmonogramu czasowego, co najbardziej odczuli członkowie Czerwonych Gitar. Jeden z nich, Jerzy Skrzypczyk żalił się po występie „Kurkowi”: - Plattersi zagrozili, że jeśli nie skończymy występu za 10 minut, oni zerwą kontrakt. Na skutek godzinnego opóźnienia w programie powstałego nie z naszej winy, nie dano nam doprowadzić koncertu do pełnego apogeum. Mieliśmy zaśpiewać jeszcze: „Nikt na świecie nie wie”, „Walc”, „Płoną góry, płoną lasy”. To wszystko nam obcięto.

* W 2000 roku do Szczytna zawitała będąca wówczas u szczytu popularności Kayah. Niewiele jednak brakowało, aby jej występ w ogóle nie doszedł do skutku.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.