Miła rodzinna atmosfera i czarny pies Dops - to realia otaczające 12-letniego Adriana Staszewskiego. Młody szczytnianin należy do grona najbardziej uzdolnionych dzieci w naszym mieście. Jest właścicielem żółtego pasa karate i mistrzem powiatu w sztafetowych biegach przełajowych. Gra też w piłkę i uczestniczy w konkursach recytatorskich.

Karateka z przypadku

PIERWSZE KROKI

Jak sam opowiada, karate nie było od początku jego pasją. Przypadkowo spotkał u lekarza trenera drużyny i dzięki protekcji swojego taty dostał się do grupy. Rodzice zgodnie stwierdzili, że niesamowita ekspansywność i ruchliwość chłopca musi zostać spożytkowana. Już pierwsze marzenia Adriana dotyczyły wyczynów sportowych. Na początku chciał zostać komandosem, potem zapragnął być szpiegiem, aż wreszcie odnalazł się w roli naśladowcy Piotra Moczydłowskiego. Młodemu karatece nie było łatwo, gdy wkraczał w grono starszych, doświadczonych kolegów. Towarzyszyła mu trema pomieszana z ciekawością. Jednak kontaktowość i dobre relacje z trenerem dodały mu ducha walki. Zaczęła się ciężka praca, treningi trzy razy w tygodniu po dwie godziny, do tego mnóstwo sobotnich wyjazdów. Wakacje to też doskonały okres na poszerzanie swoich umiejętności - tegoroczne Adrian spędził na obozie szkoleniowym karate w Zakopanem. Tam dzień rozpoczynał się o siódmej rano rozgrzewką, potem było śniadanie, a o dwunastej już następny trening. - Trener jest wesoły, lecz wymagający - mówi Adrian - ale w te wakacje nie było tak ciężko, doszło kilka młodych osób i trochę spadło tempo treningów.

NIE TYLKO KARATE

To nie wszystkie zainteresowania Adriana Staszewskiego. Wychowanek Szkoły Podstawowej nr 6 ma też spore zadatki na świetnego piłkarza (dwa razy w tygodniu chodzi grać w piłkę nożną) oraz zdolnego matematyka. Nie stresują go minuty spędzone na lekcji przy tablicy. Jak sam tłumaczy, lubi pierwszy znaleźć sensowne rozwiązanie, zanim zrobią to koledzy z klasy. Rodzice dumni są z jego wyróżnienia i dyplomu w Międzynarodowym Konkursie Kangur Matematyczny. Nauka przychodzi mu z łatwością. Świadectwo chłopca robi spore wrażenie. Oprócz wzorowej oceny z zachowania widnieją tam same celujące. Chłopak nie przesiaduje przy komputerze wbrew panującym dziś wśród młodzieży zwyczajom. Nie ma na to czasu, a wolne chwile woli spędzać aktywnie. Adrian jest najbardziej zapracowany w maju, ponieważ wtedy zbliżają się podsumowania wyników w nauce, zawody matematyczne, recytatorskie i sportowe.

A JEDNAK ZWYKŁY CHŁOPAK

Mama chłopca podkreśla, że najważniejszą cechą charakteru syna jest umiejętność szybkiego adaptowania się w każdym środowisku. I rzeczywiście, potraktował nas jak profesjonalista. Swoich osiągnięć nie traktuje jak czegoś nadzwyczajnego i otwarcie przyznaje się do drobnych słabości. Chętnie pozował nam na tle swoich imponujących trofeów, jednak nie udało nam się namówić go na przebranie się w kimono. Pozostaje tylko trzymać kciuki za młodych, utalentowanych sportowców i życzyć im, by poszli w ślady Adriana.

Joanna Jarmołowska

2005.08.31