Skąd taki tytuł, czyli dlaczego akurat o Wilnie?
Zatelefonował do mnie kilka dni temu znajomy. Pracujący w Niemczech Polak. Swój własny dom i przemiłą rodzinę posiada on w naszym powiecie. Niedaleko Szczytna. Kilka lat temu zaprojektowałem mu bar restauracyjny z niewielkim hotelikiem. Na jego tutejszej działce. Budowa trwała dość długo, ale oto wreszcie nadchodzi jej koniec i jeszcze w czerwcu mój były klient, a obecnie dobry kolega, zamierza otworzyć swój wymarzony obiekt. Obiekt, na który ciężko pracował podczas wieloletniej rozłąki z rodziną. Zatelefonował do mnie jeszcze z Niemiec, ale z informacją, że za kilka dni wraca wreszcie do Polski i rozpoczyna swoją własną, biznesową działalność. A w związku z tym ma do mnie pewną prośbę. Otóż z racji swoich wieloletnich niemieckich koneksji, korzystając z pokoików gościnnych w swoim domu i zajeździe, zamierza on stworzyć specjalną ofertę dla gości z Niemiec. W tej ofercie zaproponuje pakiet wycieczek, a pośród nich wyjazd do Wilna, bo jak wynika z jego wiedzy, może to być niesłychanie atrakcyjna propozycja dla zachodnich obcokrajowców. Tymczasem on sam nigdy jeszcze na Litwie nie był, a wie ode mnie, że nie raz jeździłem w tamte strony. Czy zatem nie wybrałbym się z nim do samego Wilna, na zasadzie rekonesansu, aby pokazać mu jak taką wycieczkę - jedno, lub dwudniową - zaplanować.
Dlaczego nie? Rzeczywiście odwiedzałem Wilno, a także inne litewskie miasta (Druskienniki, Kowno) wielokrotnie. Szczególnie bliską jest mi Stolica Państwa, albowiem mój dziadek, na początku wieku dwudziestego, był wykładowcą prawa na Uniwersytecie Wileńskim, a ojciec mój w tym mieście się urodził. W Wilnie byłem chyba około dziesięciu razy. Ale po raz ostatni, to jakieś trzy, albo cztery lata temu. Postanowiłem zatem przejrzeć kilka pamiątkowych zdjęć i przypomnieć sobie niektóre z ciekawych miejsc. Przy okazji pomyślałem, że podzielę się przynajmniej częścią tej mojej wiedzy z czytelnikami „Kurka”. A może kogoś zachęci ten felieton do odwiedzenia pięknego Wilna, polskiego niegdyś miasta?