Gmina Szczytno, początkowo bezradna wobec stada niebezpiecznych psów, znalazła na nie sposób. Jest nim klatka-pułapka. - Część psów została już schwytana, a co do reszty, to tylko kwestia czasu obiecuje Aleksander Godlewski, szef Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Kamionku.
OGRANICZONE MOŻLIWOŚCI
Dwa tygodnie temu pisaliśmy o zdarzeniu, do jakiego doszło w miejscowości Wawrochy. Na pastwisku jednego z gospodarzy stado zdziczałych psów zagryzło dwie jałówki. Rolnik wezwał na pomoc służby gminne, bo był przekonany, że unieszkodliwią one czworonożnych napastników, ale nic z tego. Pracownicy okazali się zupełnie bezradni.
- Gospodarz, który nas wezwał, sądził że zaczniemy strzelać do psów, ale tego zabrania nam prawo - mówił zaraz po tych wypadkach Aleksander Godlewski, kierownik ZGKiM w Kamionku.
Gmina zwróciła się o pomoc do lekarza weterynarii Jarosława Tołoczki, ale ten odmówił udziału w akcji. Jak tłumaczył, w otwartym terenie strzelanie do psów środkami usypiającymi jest zabronione. Doradzał natomiast gminie, aby ta zaopatrzyła się w specjalistyczną siatkę do chwytania zdziczałych czworonogów. Jest ona jednak dość droga, koszt sięga bowiem kilku tysięcy złotych.
TAŃSZY SPOSÓB
Jak się okazuje, gmina znalazła dużo tańszy sposób na zdziczałe psy. Do ich wyłapywania ma służyć klatka-pułapka.