Kiedyś był „Rock w ruinach” z okazji dawnych „Dni i Nocy Szczytna”, teraz, po rewitalizacji, pozostałości krzyżackiego zamku powoli stają się muzyczną mekką.

Klenczon szantymanem Koncerty odbywają się w różnych miejscach: na dziedzińcu ratusza, na dziedzińcu zamkowym, na tarasie po drugiej strony fosy i w dawnym refektarzu, który niedawno otrzymał nowoczesne zadaszenie. Wszędzie jest kameralnie – czyli przybywa publiczność zainteresowana przede wszystkim słuchaniem. I chyba tak być powinno.

W miniony czwartek po dłuższej koronawirusowej przerwie udanie zaprezentowała się szczycieńska „Kantata” (fot. 1). W ciągu trzech kwadransów wykonała ona pieśni i piosenki wpisujące się w jakiś sposób w klimat tego miejsca. Były zatem utwory średniowieczne, myśliwskie, związane z regionem piosenki ludowe, nie zabrakło także oryginalnych, bo chóralnych wersji dwóch przebojów Krzysztofa Klenczona.

Akcent klenczonowski pojawił się również nazajutrz, gdy wystąpił Roman Roczeń wespół z gitarzystą Krzysztofem Kowalewskim.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.