Klęska

Walki pod Wielbarkiem

O godzinie 4.30 nad ranem 30 sierpnia, przy wschodzącym słońcu, żołnierze kapitana Tammsa, znajdujący się w lesie kilkaset metrów na północ od Kanwez, zauważyli liczne kolumny rosyjskie kierujące się przez Kanwezy w kierunku południowym. Droga Wały – Kanwezy była bowiem główną drogą odwrotu okrążonych Rosjan. Nastąpiło natychmiastowe uderzenie niemieckie na Kanwezy. Zaskoczenie było pełne. Do niewoli niemieckiej trafiło 17 oficerów i 980 żołnierzy. Oddziały rosyjskie, którym udało się przedostać przez Kanwezy w nocy i nad ranem, przed zajęciem wsi przez Niemców, zostały pod Wielbarkiem zatrzymane przez żołnierzy generała von Schmettau. Doszło tam do walki. Zablokowani Rosjanie w końcu wywiesili białe flagi, ale w chwilę później znów zaczęli strzelać. Około godziny 9.00 do niemieckich stanowisk podszedł z białą flagą rosyjski pop. Generał von Schmettau przekazał swoje ultimatum. Do godziny 10.00 Rosjanie mieli wyjść z lasu bez broni i się poddać. W przeciwnym razie niemieckie oddziały wznowią ogień. Rosjanie spełnili żądanie Schmettaua. Do niewoli dostało się tutaj 210 oficerów i 11000 żołnierzy. Niemcy zdobyli także 26 karabinów maszynowych, 41 dział i około 2000 koni. Pierścień okrążenia był już szczelnie zamknięty.

Potyczka pod Piecem

Po zajęciu Kanwez z meldunkiem o sytuacji w tej wsi do generała Schimdta von Knobelsdorfa w Małdze wysłano porucznika Kuhna. Po jego otrzymaniu von Knobelsdorff postanowił wysłać do Kanwez posiłki. Około godziny 6.20 z Małgi wyruszył pułkownik Brunneman z 3. batalionem 21. pułku piechoty, dowodzonym przez majora Wagnera i baterią artylerii polnej. Ale już przed Piecem grupa ta natknęła się na silny oddział Rosjan. Niemcy ostrzelali go z dział i karabinów a następnie ruszyli do ataku. Wygrali całą potyczkę. Do niewoli wzięli 800 jeńców, między innymi jednego generała i 3 pułkowników. Zdobyli także 16 dział. W walce zginęło 16 Niemców i 166 Rosjan. Przez kilka lat polegli żołnierze leżeli w pojedynczych grobach, tam gdzie zginęli. W 1919 roku ich ciała przeniesiono na tworzony cmentarz wojenny, znajdujący się przy drodze z Małgi, tuż przed Piecem.

Blokada

Około godziny 9.45 grupa Brunnemana dotarła do Kanwez, znacznie w ten sposób wzmacniając znajdujące się tam oddziały. Niemcy zwrócili uwagę, że masy Rosjan kierują się na Przeździęk Wielki. Chcąc ostatecznie zamknąć ten kierunek, Schmidt von Knobelsdorff przerzucił większość swoich oddziałów do Kanwez i Przeździęka Wielkiego, gdzie nadciągnęła także grupa generała majora Uhdena. Tymczasem sytuacja w Kanwezach zaczęła ponownie robić się gorąca. Zablokowane na drodze Wały – Sadek – Ruskowo oddziały rosyjskie były coraz liczniejsze. Nadciągały następne. Doszło do starcia, z użyciem po obu stronach artylerii. Znów okazało ono się dla Niemców zwycięskie. Do niewoli trafiło kolejnych 6500 Rosjan. Wieczorem Schmidt von Knobelsdorf wrócił do swej kwatery w Małdze, natomiast z Przeździęka Wielkiego nadciągnął ze swoimi oddziałami do Kanwez generał major Uhden, który w nocy z 30 na 31 sierpnia stoczył tu kolejną potyczkę z Rosjanami, wskutek której do niewoli trafiło 100 oficerów i 7400 żołnierzy rosyjskich. To był koniec bitwy na tym skrzydle.

Śmierć generała Trothy

Rankiem 30 sierpnia znajdująca się w Muszakach niemiecka I brygada piechoty generała von Trothy otrzymała rozkaz uderzenia przez Ulesie w kierunku Pieca i połączenia się z oddziałami 35. dywizji z XVII korpusu. Spowodowałoby to rozcięcie kotła na dwie połowy. 1. brygada, wykonując ten rozkaz, najpierw stoczyła około południa 2 – godzinną potyczkę pod Ulesiem a potem przez Retkowo zmierzała dalej ku wytyczonemu celowi, do Pieca. Niedaleko za brygadą Trothy posuwała się 3. brygada piechoty generała majora Mengelbiera z 2. dywizji piechoty generała von Falka. Około godziny 17.00 oddziały Trothy osiągnęły skrzyżowanie dróg Ulesie – Piec i Wały – Kanwezy. Tu zarządzono postój. Żołnierze odpoczywali, a generał Trotha wysłał do sztabu meldunek o sytuacji, zdobytej broni i kilku tysiącach jeńców. Nagle z najbliższej odległości Rosjanie otworzyli ciężki ogień do odpoczywających oddziałów niemieckich. Wystraszone konie Niemców zaczęły uciekać razem z wozami, podnosząc takie tumany kurzu, że nic nie było widać. W morderczym ogniu Rosjan Trotha wraz z oficerami swojego sztabu i 41. pułku rozpoczęli kontratak w kierunku rosyjskich pozycji. Po kilku krokach Trotha został śmiertelnie trafiony przez liczne kule i zmarł w ramionach swojego adiutanta, kapitana Saxera, który również został zraniony. Dowództwo brygady przejął dowódca 41. pułku pułkownik Schönfeld. W czasie walki zginął także jeden z dowódców batalionów major Arnold. Kolejny dowódca batalionu major Bachmann zmarł później w szpitalu wojskowym w Nidzicy wskutek odniesionych ran. Do zapadnięcia ciemności trwała bezładna strzelanina. Jak później Niemcy stwierdzili: Wszystko strzelało, także nasze własne karabiny maszynowe – ale gdzie był przyjaciel, gdzie był wróg, nie wiedział nikt. Wynik starcia to 355 zabitych: 146 Niemców i 209 Rosjan. Około 1916/1917 roku wybudowano w pobliżu cmentarz wojenny, na którym spoczęli wszyscy polegli w tej potyczce żołnierze. W 2003 roku został uporządkowany wspólnie przez polskich i niemieckich żołnierzy. Generał Trotha został początkowo pochowany w miejscu, gdzie poległ. Następnie jego ciało zabrano do Królewca. Przy drodze Wały – Kanwezy, na sośnie znajdującej się obok miejsca śmierci generała, Niemcy umieścili tablicę z następującym napisem w języku niemieckim: Tu poległ 30. 8. 1914 generał major v. Trotha, dowódca niemieckiej 1. brygady piechoty. Sosna ta otrzymała potem miano „sosny Trothy”, natomiast tutejsze leśnictwo Uścianek Niemcy przemianowali na Trotha.

Niewola

Okrążone w kotle oddziały rosyjskie poddawały się. Najwięcej jeńców dostało się do niewoli w okolicach drogi Nidzica – Muszaki – Przeździęk Wielki. Niemcy wzmocnili obsadę tej drogi, przesuwając na nią 2. brygadę z 1. dywizji generała Conty. Już 29 sierpnia wieczorem do niewoli trafiło tu 7000 Rosjan. W dniu 30 sierpnia 17000 Rosjan i 30 dział, w tym dowódca XIII korpusu rosyjskiego generał porucznik Klujew i 8 dalszych generałów.

Generał Martos

W ręce Niemców wpadł również dowódca XV korpusu generał Martos. Okoliczności wzięcia go do niewoli nie są jednak jasne. Źródła rosyjskie podają, że przetrzebiona grupa Martosa kierowała się z Napiwody w kierunku południowo – wschodnim. Z powodu ostrzału i rozpraszania się była coraz mniejsza. Wskutek niespodziewanego ognia niemieckich karabinów maszynowych z najbliższej odległości zginął szef sztabu XV korpusu, generał Maczigowski i kilku Kozaków. Z grupy Martosa pozostało wtedy już tylko czworo ludzi: generał Martos, chory kapitan Fjedorczukow i dwóch Kozaków. Wszyscy potwornie zmęczeni i głodni. Również konie były skrajnie wyczerpane. W końcu usiedli pod drzewem, by odpocząć. Było już ciemno. Nagle oślepiło ich z bliska światło reflektora. Martos próbował jeszcze uciec, ale nie zdążył nawet wsiąść na konia, gdy Niemcy otworzyli ogień. Koń przewrócił się na ziemię. Martos jednak przeżył. Nie był nawet ranny. Jakim cudem? Na jego broni i uniformie były ślady kul. Tak ujęcie Martosa miało wyglądać według rosyjskiego generała Noskowa. Z kolei z także bardzo wiarygodnej relacji niemieckiej wynika, że Martosa z adiutantem wzięto do niewoli na wschód od Ruskowa, gdy próbował samochodem przedostać się przez pierścień okrążenia. Niemiecki posterunek zastrzelił kierowcę samochodu. W aucie miano znaleźć bogato posrebrzany puchar z inskrypcją: Seinem hochverehrtem Landrat der dankbare Kreis Neidenburg („Swojemu wielce szanownemu landratowi wdzięczny powiat nidzicki”). Ostatnie walki w kotle toczyły się w nocy z 30 na 31 sierpnia pod Puchałowem.

Sławomir Ambroziak