Mimo deklaracji o współpracy ponad podziałami, rozłam między większością radnych gminy Dźwierzuty a jej wójtem trwa w najlepsze i momentami przybiera drastyczne formy.

Kłótnia o kredyt

Priorytetowa sala

Dokończenie budowy sali gimnastycznej przy dźwierzuckim gimnazjum obie zwaśnione strony w tamtejszym samorządzie uznały za zadanie priorytetowe. Sposób finansowania inwestycji doprowadził jednak do ostrego konfliktu podczas sesji, która odbyła się w sobotę, ostatniego dnia maja.

Ten nietypowy na obrady sesyjne dzień został wybrany wobec faktu, że w ten sposób zachowane zostały wymagane terminy do złożenia wniosku o dofinansowanie inwestycji. Zewnętrzne środki w łącznej wysokości 520 tysięcy złotych (270 tys. UKFiT, 100 tys. zł - budżet marszałka województwa, 150 tys. zł - z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska), gmina ma już praktycznie zapewnione, pod warunkiem jednakże, że zdoła wykazać posiadanie własnych zasobów. Dlatego też na sesji najważniejszą kwestią było podjęcie uchwały o zaciągnięciu kredytu inwestycyjnego w wysokości 500 tys. zł, co zresztą wynikało też z faktu, że nie pozyskano wszystkich środków, jakie w planie budżetowym były przewidziane.

- To sprawa ważna dla całej gminy, dlatego powinna być załatwiona pozytywnie ponad podziałami w radzie - apelował do radnych wójt Czesław Wierzuk.

Większościowa grupa opozycyjnych radnych stała jednak na stanowisku, że wystarczy kredyt na poziomie 300 tysięcy złotych, natomiast pozostałe środki należy wygospodarować z budżetu. W jakich pozycjach miałyby nastąpić cięcia - tego radni nie wskazywali.

Oskarżano wójta głównie o to, że zapisane w budżecie kwoty do pozyskania, ostatecznie nierealne, były tylko lepem wyborczym.

- Jeśli nie zaciągniemy kredytu, to nie będzie nawet tego, co udało się pozyskać - tłumaczył wójt dodając, że budżet jest tylko planem, że składane były różnorodne wnioski o środki w dużo większej wysokości, jednakże udało się wywalczyć dużo mniej.

- To trzeba było myśleć o tym, jak się kampanię prowadziło i ludzi mamiło - swoje pretensje wyrażał radny Jarosław Śmieciuch, którego, podobnie jak jego najbliższych współpracowników w Radzie czyli radnych Kalinowskiego i Deca, nie przekonywały żadne argumenty i wyliczenia przedstawiane przez wójta i skarbnika gminy. Na zmianę przedstawiali wizję gminy zadłużonej po uszy, widmo powszechnej nędzy i braku jakiegokolwiek rozwoju.

- Ja się dziwię, że pan wuefista wie wszystko najlepiej, kwestionuje wiedzę i doświadczenie na przykład pani skarbnik - odnosił się do zawodowych umiejętności radnego Śmieciucha radny Jerzy Kilijański wnioskując jednocześnie o dopuszczenie do udziału w dyskusji obecnych na sesji sołtysów.

- Wszystkie pieniądze powinny być skierowane na to zadanie, a jak potrzebny kredyt, to trzeba go brać - domagał się Kazimierz Chełchowski, sołtys Giśla. - A my tu w ogóle nie rozumiemy, o co wam tak naprawdę chodzi - zwracał się do opozycyjnych radnych niezwykle zdenerwowany sołtys, po czym wyszedł z sali, od drzwi jeszcze rzucając: - Dłużej już tego słuchać nie wytrzymam!

Debata była długa, gorąca i... bezowocna. Podobnie jak i te, które - jak mówił radny Kalinowski - toczyły się przez ostatnie trzy dni poprzedzające sesję. A ostatecznie okazało się, że dla zawarcia porozumienia wystarczyła 20-minutowa przerwa w obradach, w której efekcie obie strony złożyły oficjalne oświadczenia do protokołu.

- Oświadczam, że zaciągnięcie kredytu w wysokości 500 tys. zł nie stanowi zagrożenia dla budżetu gminy przy jego spłacie od 2005 roku - wygłosił swoją frazę Wierzuk.

- Rada Gminy będzie robić wszystko, by do końca roku ze wszystkich wydatków wygospodarować co najmniej 200 tysięcy złotych i przeznaczyć je na wcześniejszą spłatę kredytu - równie oficjalną deklarację złożył przewodniczący rady Leszek Dec.

Po tych wystąpieniach uchwałę dotyczącą kredytu przyjęto jednogłośnie.

Halina Bielawska

2003.06.04