Rozmowa z wiceministrem transportu i budownictwa Jerzym Szmitem
W związku z uruchomieniem lotniska w Szymanach wiele osób zadaje sobie pytanie, czy i kiedy zacznie ono przynosić zyski. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
- Przede wszystkim trzeba się cieszyć, że po 20 latach ruch lotniczy wraca do Szyman. Należy to docenić, choć po drodze popełniono wiele błędów. Doszło do sytuacji, że kilka lat zmarnowano przez złe decyzje poprzedniego marszałka. Na pewno nie będzie tak, że w pierwszym roku to się ekonomicznie zamknie w tym sensie, że nie trzeba będzie do lotniska dokładać. Rzecz w tym, żeby to nie była trwale deficytowa inwestycja, aby przybywało połączeń i pasażerów. Tu jest kluczowa rola zarządu spółki. Od niego będzie zależało, czy uda się ściągnąć dobrych przewoźników, takich, którzy są gotowi nie tylko latać, ale też nie żądają od razu ogromnych dopłat czy dotacji. Dla lotniska otwierają się w sposób naturalny trzy kierunki rozwoju. Pierwszy to turystyka związana z osobami, które będą chciały tu wypoczywać. Drugi – ludzie pracujący za granicą, np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, chcący wracać bezpośrednio do swojego miejsca zamieszkania. Trzeci, najbardziej oczekiwany to kierunek biznesowy związany z osobami planującymi prowadzenie tu przedsiębiorczości.
Czy ma pan dla władz spółki jakieś rady lub podpowiedzi?
Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.