Kolizja w Świętajnie

W niedzielę 25 maja po południu w Świętajnie doszło do bocznego zderzenia hondy civic i opla corsy. Hondą podróżowały dwie kobiety. Żadna z nich nie odniosła widocznych obrażeń. Również dwie osoby jechały oplem. Im także nic poważnego się nie stało.

POKŁOSIE NAWAŁNICY

Gwałtowna burza, która przeszła nad Szczytnem w niedzielne popołudnie 25 maja, spowodowała wiele podtopień i połamała gałęzie. Tego dnia strażacy wypompowywali wodę z zalanych piwnic przy ulicach Solidarności, Leyka, Piłsudskiego, Broniewskiego i Wiejskiej. Woda wdarła się także na plac przed sklepem „Biedronka” przy ul. 1 Maja. Silny wiatr połamał gałęzie w parkach oraz na ścieżce pieszo-rowerowej wokół Jeziora Dużego Domowego.

A WSZYSTKO PRZEZ ZŁAMANE SERCE

Sceny jak z filmu sensacyjnego rozegrały się w piątek 23 maja w Szczytnie i okolicach. W nocy do szczycieńskiej komendy dotarło mrożące krew w żyłach zgłoszenie o kradzieży volvo i porwaniu jego 32-letniego kierowcy. Do zdarzenia miało dojść na stacji paliw przy ul. Pasymskiej. Policjanci, nie zwlekając, natychmiast ruszyli w pościg za wskazanym autem. Na drogach zastosowano blokady. Wreszcie w Występie na terenie gminy Rozogi zatrzymano rzekomo skradzione volvo. Podczas rozmowy z jego 32-letnim właścicielem okazało się, że jechał on sam i wcale nie został porwany. Wcześniej mężczyzna pokłócił się ze swoją 28-letnią dziewczyną. Gdy dojechali do stacji paliw, kobieta wyszła z auta na zakupy. Jej zdenerwowany awanturą wybranek serca, niewiele myśląc, nacisnął gaz i odjechał. Dziewczyna, nie spodziewając się takiej reakcji, sądziła, że ktoś ukradł volvo z jej narzeczonym. Natychmiast zadzwoniła więc na policję. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kradzież auta i porwanie były jedynie wytworem wyobraźni 28-latki. Nie wiadomo tylko, czy para po tak dramatycznych wydarzeniach się pogodziła …