Janusz Fiebig nie jest już pełniącym obowiązki komendanta WSPol. w Szczytnie. Jego miejsce zajął Piotr Bogdalski, dotychczasowy kierownik zakładu prawa na szczycieńskiej uczelni. Czy Fiebigowi mogła zaszkodzić wytoczona mu przez dwóch podwładnych sprawa karna i jego przynależność do SB?

Komendant na kwartał

Zaledwie przez sześć miesięcy na czele WSPol. stał insp. dr Janusz Fiebig. Tydzień temu minister spraw wewnętrznych pełnienie obowiązków komendanta powierzył dotychczasowemu kierownikowi zakładu prawa szczycieńskiej uczelni podinspektorowi dr. Piotrowi Bogdalskiemu.

Co jest powodem zmiany?

- Podinspektor Bogdalski przewodniczy zespołowi, który zajmuje się przystosowaniem szkoły w Szczytnie do nowych wymogów szkolnictwa wyższego. Jest przy tym doskonałym fachowcem - uzasadnia jego nominację rzecznik prasowa Komendanta Głównego Policji Alicja Hytrek.

Inspektor Fiebig nie widzi w swoim odwołaniu niczego nadzwyczajnego.

- Powierzono mi obowiązki na sześć miesięcy i ten okres właśnie dobiegł końca - mówi. - Był to bardzo pracowicie spędzony czas związany z przygotowaniem szkoły do funkcjonowania w oparciu o nową ustawę o szkolnictwie wyższym.

Decyzję przełożonych przyjął - jak zapewnia - z ulgą. - Zostałem zwolniony z zajmowania się sprawami z pozycji dwóch stanowisk. Jestem teraz o 50% lżejszy - mówi Janusz Fiebig, pozostający w dalszym ciągu na stanowisku zastępcy komendanta szkoły ds. naukowo-dydaktycznych.

ŻART KOMENDANTA

Do argumentacji Fiebiga z rezerwą podchodzą jego podwładni.

- Jeszcze kilka dni wcześniej na odprawie chwalił się nam, że otrzyma przedłużenie pełnienia obowiązków na następne miesiące - poinformował nas jeden z wykładowców.

- To był taki żart - tłumaczy się Fiebig.

- Prawdopodobnie komendant główny był za nim, ale weto postawił minister - domyśla się źródła "żartu" inny wykładowca WSPol.

Co mogło zaszkodzić Fiebigowi?

Niewykluczone, że rozpoczynająca się wkrótce przed szczycieńskim sądem sprawa, którą wytoczyli mu dwaj podwładni, zarzucając pomówienie. Kilka tygodni temu, posiłkując się artykułem z "Kurka Mazurskiego", poseł PiS Aleksander Szczygło w zapytaniu poselskim skierowanym do ministra Kalisza wyraził swoje zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. Próbował też dociec co uzasadniało powierzenie stanowiska p.o. komendanta WSPol. byłemu oficerowi SB.

- Sprawa w sądzie nie miała żadnego wpływu na decyzję ministra - zapewnia rzecznik komendanta głównego. Podobnego zdania jest Janusz Fiebig.

Dla jego następcy sądowy proces nie będzie utrudnieniem w codziennym funkcjonowaniu szkoły.

- Każdy, kto czuje się pomówiony, może wystąpić na drogę sądową. To normalny element systemu państwa prawa - mówi podinsp. Piotr Bogdalski.

Co sądzi o wypominaniu Fiebigowi esbeckiej przeszłości?

- Jestem apolityczny - odpowiada, ale od razu dodaje, że chciałby, aby wobec wszystkich stosować te same normy.

- Gdybyśmy się lepiej przyjrzeli, to mogłoby się okazać, że na stanowiskach kierowniczych w naszej szkole jest takich osób więcej. Skupianie się tylko na jednej sprawia wrażenie rozgrywek personalnych.

OBOWIĄZKI DO KOŃCA ROKU

Na nasze pytanie, czy należał do SB podinsp. Bogdalski reaguje uśmiechem.

- Do służby wstąpiłem w 1991 r., wtedy była już policja - słyszymy w odpowiedzi.

Ma 39 lat, żonę i troje dzieci. Urodził się w Częstochowie, gdzie się wychował i skończył LO. Po studiach w Krakowie pracował w Komendzie Wojewódzkiej, zajmując się sprawami przestępczości gospodarczej. Pracę w WSPol. rozpoczynał w 1993 r. na stanowisku asystenta, później był wykładowcą w zakładzie ochrony praw człowieka i prawa konstytucyjnego. Z biegiem czasu awansował na zastępcę, a później kierownika zakładu prawa cywilnego i gospodarczego, który po ostatnich zmianach organizacyjnych został przekształcony w zakład prawa. Przez blisko cztery lata pełnił dodatkowo funkcję pełnomocnika komendanta głównego ds. praw człowieka.

Za swój największy zawodowy sukces uważa uzyskanie doktoratu z prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obowiązki komendanta pełnić będzie do końca br. Na objęcie tego stanowiska nie ma szans, przynajmniej na razie. Zgodnie z przepisami komendant powinien spełniać wymogi formalne - posiadać tytuł naukowy profesora lub dra hab. albo stopień nadinspektora, czyli generała policji.

Spośród obecnej kadry WSPol. wymogi te spełniają tylko dwaj oficerowie: podinsp. dr hab. Grzegorz Ojcewicz, który ukończył filologię rosyjską oraz insp. dr hab. Andrzej Misiuk, historyk.

Według powszechnej opinii nie mają oni raczej większych szans na nominację. Podobnego zdania jest także podinsp. Bogdalski.

- Nasza szkoła prowadzi studia na kierunku administracja publiczna. Można więc przyjąć, że minister będzie chciał mieć rektora, który specjalizuje się w tej dziedzinie.

Stanowisko komendanta WSPol., na którym jest wakat od maja br. obejmie więc prawdopodobnie ktoś z zewnątrz.

Andrzej Olszewski

2005.10.12