Jeszcze niedawno pisałem w „Kurku” o początku lata, o licznych turystach i ofercie wakacyjnej Szczytna oraz sąsiadujących z nim miast. A że była to oferta bogata, toteż pamiętam, iż nie szczędziłem pochwał organizatorom. Tymczasem mamy już wrzesień i choć pogoda raczej dopisuje, miasto pustoszeje.

Końcówka sezonu
Szkoda, że rzeźba przedstawiająca Krzysztofa Klenczona wygląda raczej dość żałośnie

Dzieciaki siedzą w szkołach, a pośród nielicznych turystów i wczasowiczów dominują emeryci, a także młode, bezdzietne małżeństwa. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, mając codzienną okazję rozmawiania z letnikami odwiedzającymi wieżę ratuszową. Nadal przesiaduję na wieży i nagle zdałem sobie sprawę, że właściwie niewiele skorzystałem z wakacyjnych, mazurskich atrakcji. Wkrótce muszę na kilka dni wyjechać z miasta, zatem korzystając ze znakomitej, upalnej pogody postanowiłem pochodzić trochę po Szczytnie i porównać z ludzkiej perspektywy to, co oglądam z lotu ptaka, czyli przez widokowe okienka wieży.

Przypominam sobie, że kiedy zbudowano elegancką spacerową promenadę biegnącą między ratuszem i kościołem baptystów wprost do molo, psioczyłem nieco na agresywnie żółty kolor klinkieru, który nie pasował ani do piaskowej barwy ceglanego budynku sądu, ani tym bardziej do koloru elewacji sąsiadujących zabytków. Pocieszałem się wówczas, że z czasem nawierzchnia promenady wybrudzi się i wypłowieje i być może nie będzie aż tak mocno „walić po oczach”. I rzeczywiście. Muszę stwierdzić, że obecnie całe nadjeziorne założenie, nieco „spatynowane”, wrosło w otoczenie i stanowi atrakcyjny, spacerowy deptak, zakończony białym molo, piaskiem plaży i błyszczącą wodą. Podoba mi się także starannie dobrana roślinność. Kwietniki pachnące lawendą imponują kompozycją i kolorystyką. Szkoda tylko, że rzeźba przedstawiająca Krzysztofa Klenczona wygląda raczej dość żałośnie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.