Bożena i Karol Kaczkowscy, o których pisaliśmy przed miesiącem, mają wreszcie wodę. Wcześniej rodzina z dwojgiem małych dzieci była jej pozbawiona, mimo że w ich piwnicy znajdowało się przyłącze. Małżonkowie są przekonani, że dopiero kiedy zagrozili spółce „Aqua” sądem, ta doprowadziła do rozwiązania problemu. Prezes Marek Jasiński zaprzecza. - Mam bardzo dobrych prawników – zapewnia.
Z MAŁYMI DZIEĆMI BEZ WODY
O problemie, z jakim borykała się rodzina Kaczkowskich z ul. Powstańców Warszawy, pisaliśmy miesiąc temu. Państwo Bożena i Karol wychowujący dwoje dzieci w wieku 2 lat i 5 miesięcy jakiś czas temu zamieszkali w domu, który dawniej należał do rodziców pana Karola. Po ich rozwodzie i podziale majątku połowa budynku przeszła w ręce nowych właścicieli. Z kolei część zajmowana przez małżonków formalnie należy do ich 2-letniego syna Maksymiliana. Mimo że w piwnicy Kaczkowskich znajduje się przyłącze, w ich mieszkaniu wody nie było, co dla rodziny z małymi dziećmi stanowiło nie lada problem. Państwo Bożena i Karol za ten stan rzeczy obwiniali spółkę „Aqua”, twierdząc, że kiedy ich część domu była przez pewien czas niezamieszkała, jej pracownicy samowolnie usunęli wodomierz i przenieśli go na stronę sąsiadów, przebudowując przy okazji całą instalację. Kiedy pan Karol wystąpił z wnioskiem o zawarcie umowy na dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków, otrzymał odpowiedź, że musi na własny koszt wykonać podejście wodomierzowe oraz konsolę z zaworem antyskażeniowym.
Małżonkowie na to się nie zgodzili, podobnie jak na podpisanie umowy w formie zaproponowanej przez spółkę.