Koronawirus wciąż jest tematem nr 1, nie tylko w naszym kraju. Epidemia nadal w bardzo istotny sposób rzutuje na nasze życie, a „Kurkowi” w wersji papierowej, będącemu tygodnikiem, nie sposób nadążyć za wprowadzanymi zmianami.
Praktycznie z dnia na dzień zmienił się np. przepis ograniczający liczbę wiernych w świątyni z pięćdziesięciu do zaledwie pięciu. Takie ograniczanie nie spodobało się jednemu z naszych internetowych Czytelników, który skomentował to w ten sposób: „Kościoły są duże i nie ma problemu, aby 50 osób rozsadzić w bezpiecznej odległości”. Podobnie mówi związany z … PiS-em Antoni Macierewicz. Czy jednak do Triduum Paschalnego, a później Wielkanocy w tej materii coś się zmieni? Rozmaitych ograniczeń nie brakuje i w innych miejscach, choć nie zawsze są one aż tak dolegliwe. W sklepach towar uzupełniono i wykupione niedawno mydła w płynie można wywozić wózkami. Z dużymi wózkami trzeba z kolei wjeżdżać od paru dni chociażby do „Kauflandu”. Wycofano na razie z użytkowania mniejsze koszyki, co zdziwiło klientów próbujących w miniony piątek wejść do sklepu tuż po otwarciu. Nie każdy miał przygotowany żeton zwalniający kosz, a na dodatek po wpuszczeniu niewielkiej grupki osób szykującym się do wejścia po zakupy oznajmiono, że muszą poczekać, aż tamci wyjdą (fot. 1).
Kilkadziesiąt minut później problem z wchodzeniem do marketu z jakichś powodów już znikł, choć wciąż konieczne było wprowadzenie kosza. Wyjście do sklepu było w ostatnich dniach jednym z nielicznym powodów, dla których można było bez łamania prawa opuścić swoje mieszkanie.