Błąd w dokumentacji na przebudowę ulicy Polnej w Pasymiu okazał się dla samorządu kosztowny. Z powodu konieczności wykonania dodatkowych robót gmina straciła ponad 120 tys. zł dofinansowania zewnętrznego. Teraz chce tę sumę odzyskać, ale na razie bez powodzenia.

Kosztowny błąd

Zakończona w ubiegłym roku inwestycja polegająca na przebudowie ul. Polnej w Pasymiu była powodem do dumy władz miasta. Zadanie, które pochłonęło blisko 6 mln zł w 70% zostało dofinansowane ze środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Inwestycja polegała m.in. na położeniu nowej, asfaltowej nawierzchni, wybudowaniu chodników wraz z ciągiem pieszo-rowerowym oraz kanalizacji deszczowej. Niestety, nie wszystko potoczyło się po myśli pasymskiego samorządu. W trakcie wykonywania robót wyszło na jaw, że w przygotowanej jeszcze przed 2006 rokiem dokumentacji jest poważny błąd, którego wcześniej nie zauważono.

- Okazało się, że między jednym a drugim brzegiem ulicy jest 2,2 metra różnicy wysokości w przekroju poprzecznym – tłumaczy Wiesław Szuka, kierownik referatu rozwoju miasta i gminy Pasym. W tym miejscu zamiast dwupoziomowej jezdni, projektant zaprojektował jednopoziomową. Takie wykonanie prac oznaczałoby, że do czterech posesji położonych przy ulicy nie będzie w ogóle wjazdu. Za dodatkowe roboty eliminujące błąd, gmina zapłaciła ponad 170 tys. zł, licząc na to, że 70% tej kwoty uda się odzyskać w ramach dofinansowania zewnętrznego. Tak się jednak nie stało, bo niedoróbka autora dokumentacji wyszła na jaw zbyt późno. O zwrot pieniędzy władze Pasymia wystąpiły więc do ubezpieczyciela firmy projektującej ulicę. Ta jednak odmówiła.

- Uznali, że odpowiedzialność cywilna nie obejmuje błędu projektowego – mówi Wiesław Szubka. Gmina nie zamierza jednak składać broni. - Teraz idziemy z tym do sądu – zapowiada kierownik. Być może kłopotów udałoby się uniknąć, gdyby na samym początku pracownicy urzędu zorientowali się, że w dokumentacji jest błąd.

- Odbierając dokumentację nikt nie zwrócił na to uwagi, bo obejmowała ona łącznie aż 25 ulic. Zresztą wszystko było uzgodnione z fachowcami, którzy się pod tym podpisali – tłumaczy kierownik.

(ew)