URATOWANI PRZED ZAMARZNIĘCIEM

W miniony weekend policjanci otrzymali dwa zgłoszenia o osobach narażonych na zamarznięcie.

W piątek 12 lutego tuż po godzinie 23.00 z oficerem dyżurnym komendy skontaktowała się mieszkanka Szczytna, która poinformowała, że na ul. Kochanowskiego w okolicach ogródków działkowych, w śniegu leży mężczyzna. Kobieta podejrzewała, że jest on nietrzeźwy. Pomimo późnej pory zadeklarowała, że poczeka na miejscu do czasu przyjazdu patrolu. Przybyli funkcjonariusze ustalili, że nietrzeźwy mężczyzna to 48-letni mieszkaniec Szczytna. Wyziębionego szczytnianina mundurowi przewieźli do miejsca zamieszkania.
Natomiast w niedzielę 14 lutego przed godziną 13.00 oficer dyżurny otrzymał zgłoszenie, z którego wynikało, że w Kolonii w zaspie leży nietrzeźwy mężczyzna. Funkcjonariusze z posterunku w Świętajnie ustalili, że 55-latek ma problemy z poruszaniem się. Dodatkowo stan upojenia alkoholowego nie ułatwiał mu dotarcia do domu. Mężczyzna był wycieńczony, osłabiony i zmarznięty. Policjanci przewieźli go do miejsca zamieszkania i przekazali pod opiekę rodziny.

ŚMIERĆ W PRZYCZEPIE

W niedzielę 14 lutego policjanci otrzymali informację o tym, że w przyczepie kempingowej stojącej przy drodze z Siedlisk do Pasymia, może znajdować się martwy mężczyzna. Zgłaszającym był jego bratanek, który przynosił mu jedzenie. W niedzielny wieczór zauważył przez okno leżącego wuja bez oznak życia. Nie mógł jednak dostać się do środka, bo drzwi były zamknięte. Na pomoc wezwał więc policję. Ta z kolei poprosiła o interwencję strażaków, którzy otworzyli drzwi. Niestety, na pomoc 62-latkowi było już za późno. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny, ale nie znalazł na jego ciele obrażeń wskazujących na udział w zdarzeniu osób trzecich. Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna od dwóch lat mieszkał w przyczepie, pilnując budowy. Był podopiecznym pasymskiego M-GOPS-u. Wiadomo też, że leczył się na serce.

ZAPŁACIŁ GRZYWNĘ I ZNÓW NABROIŁ

W czwartek 11 lutego po godzinie 16.00 policjanci z referatu patrolowo – interwencyjnego zapukali do drzwi jednego z mieszkań w Szczytnie. Z ich ustaleń wynikało, że może tam przebywać 31-latek poszukiwany przez miejscowy sąd. Mężczyzna miał do odbycia zastępczą karę pozbawienia wolności za kradzieże sklepowe. Pod wskazanym adresem mundurowi rzeczywiście zastali 31-latka. Był on zaskoczony ich wizytą, bo liczył, że uda mu się umknąć przed wymiarem sprawiedliwości. Podczas interwencji funkcjonariusze poinformowali go, że może uniknąć odsiadki pod warunkiem uiszczenia ciążącej na nim zaległości. Mężczyzna przystał na tę opcję i w obecności policjantów dokonał wszelkich formalności. Dzięki temu pozostał w miejscu zamieszkania.
Jednak niespełna sześć godzin później do szczycieńskiej komendy wpłynęło zgłoszenie od roztrzęsionej kobiety, która skarżyła się, że niepokoi ją nietrzeźwy konkubent. Pod wskazanym adresem policjanci zastali dobrze już im znanego 31-latka, wobec którego interweniowali kilka godzin wcześniej. Mężczyzna tak się ucieszył, że uniknął odpowiedzialności za swoje zachowanie, że nietrzeźwy narozrabiał, niepokojąc swoją partnerkę. Mundurowi ukarali 31-latka mandatem i polecili mu opuścić mieszkanie kobiety. Na tym jednak się nie skończyło, bo w nocy funkcjonariusze jeszcze dwa razy byli wzywani pod ten sam adres. 31-latek przychodził pod dom swojej partnerki, zakłócając jej ciszę nocną. W końcu cierpliwość mundurowych się wyczerpała. Ich ostatnia interwencja przeprowadzona nad ranem w czwartek 12 lutego zakończyła się osadzeniem mężczyzny w celi. Po wytrzeźwieniu został rozliczony za swoje wybryki.