KOMINY OFIARAMI POŻARÓW SADZY

W minionym tygodniu strażacy dwa razy gasili sadze w przewodach kominowych.

Do pierwszego takiego zdarzenia doszło we wtorek 23 listopada na ul. Niepodległości w Szczytnie. Z relacji właściciela budynku wynikało, że około godziny 18.00 rozpalił w piecu centralnego ogrzewania, a około północy, już po jego wygaszeniu, zbudziły go niepokojące trzaski w kominie. Strażacy po ugaszeniu pożaru sadzy stwierdzili pęknięcia i rozszczelnienie przewodu na wysokości korytarza i poddasza.
W piątek 26 listopada podobne zdarzenie miało miejsce w budynku jednorodzinnym przy ul. Mazurskiej w Wielbarku. Właściciel próbował ugasić pożar sam, ale i tak konieczna okazała się interwencja straży. W tym przypadku również doszło do pęknięcia przewodu kominowego.
Kolejny pożar sadzy wybuchł w budynku wielorodzinnym w Kolonii w poniedziałek 29 listopada po godzinie 18.00. W obiekcie przebywały akurat trzy osoby, które w chwili przyjazdu straży znajdowały się na zewnątrz. Po ugaszeniu pożaru ratownicy stwierdzili niewielkie pęknięcia przewodu kominowego.

WYŁUDZIŁ 11 TYSIĘCY

W środę 24 listopada do szczycieńskiej komendy zgłosiła się 31-letnia mieszkanka gminy Jedwabno, która poinformowała funkcjonariuszy o oszustwie, którego padła ofiarą. Kobieta otrzymała telefon od nieznajomego podającego się za pracownika banku. Mężczyzna, dla uwiarygodnienia, przedstawił się z imienia i nazwiska. Jak się okazało, wprowadził 31-latkę w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Kobieta podała mu kod BLIK, co spowodowało, że z jej konta zniknęło 11 tys. złotych. Od zgłaszającej przyjęto zawiadomienie o przestępstwie. Komenda Powiatowa Policji w Szczytnie prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie. Policjanci po raz kolejny apelują, aby nie przekazywać pieniędzy osobom podającym się za funkcjonariuszy, prokuratorów, pracowników urzędów i instytucji. Przypominają też, że pracownicy banków nigdy nie żądają od nikogo gotówki ani danych do logowania kodów BLIK.

DZIAŁKOWIEC NAKRYŁ ZŁODZIEJA

W sobotę 27 listopada właściciel domku znajdującego się na terenie jednego z ogródków działkowych w Szczytnie wybrał się na swoją działkę. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, po otwarciu drzwi natknął się na nieznanego mu mężczyznę. Gospodarz, nie namyślając się wiele, zamknął je, uniemożliwiając intruzowi ucieczkę, po czym wezwał policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze ustalili, że 51-latek dostał się do wnętrza przez wybicie szyby w jednym z okien. Zdążył już „zwinąć” kawę i herbatę oraz przygotowywał się do wyniesienia kolejnych łupów – poroża jelenia oraz radia. Właściciel wycenił poniesione straty na kwotę ponad 2 tys. złotych. Sprawca trafił w ręce policji. Przyznał się do kradzieży z włamaniem. Za popełnione przestępstwo grozi mu od roku do dziesięciu lat więzienia.

POLICYJNY NOS SPRZEDAWCZYNI

W środę 24 listopada do szczycieńskiej komendy zgłosiła się pracownica jednego ze sklepów w Szczytnie. Kobieta w trakcie swojej pracy zauważyła na podłodze woreczek strunowy z białym proszkiem. Nie wyrzuciła znaleziska i, wykazując się iście policyjnym nosem, zgłosiła sprawę funkcjonariuszom. Okazało się, że podejrzenia sprzedawczyni były słuszne. Test wykazał, że w woreczku znajduje się amfetamina. Mundurowi podjęli czynności zmierzające do ustalenia właściciela zguby. W toku prowadzonych działań zidentyfikowali posiadacza narkotyków. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Szczytna, który już następnego dnia usłyszał zarzuty i przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale odmówił składania wyjaśnień. Dzięki czujności ekspedientki udało się mężczyźnie postawić zarzut. Wkrótce ze swojego zachowania będzie się tłumaczył przed sądem.

KOSZTOWNA DRZEMKA

W środę 24 listopada w godzinach popołudniowych 34-letni mieszkaniec Szczytna wszedł na teren jednego z miejskich marketów. Poczuł znużenie, więc postanowił się zdrzemnąć, by zregenerować siły. Za „łóżko” posłużył mu stół stojący w przedsionku sklepu. Mężczyzna nie reagował na prośby ochroniarza, by opuścił to miejsce, więc wezwano policję. Funkcjonariusze stwierdzili, że 34-latek znajdował się pod lekkim działaniem alkoholu. Tłumaczył, że był zmęczony, więc uciął sobie drzemkę, zapominając, że wybrał do tego nieodpowiednie legowisko. Za popełnione wykroczenie został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych.

CO SIĘ ODWLECZE, TO NIE UCIECZE

O prawdziwości tego starego przysłowia przekonał się pewien 29-letni mieszkaniec gminy Dźwierzuty, którego ręka sprawiedliwości dosięgła po przeszło półtora roku. Mężczyzna w okresie od 18 kwietnia do 19 maja ubiegłego roku, działając wspólnie i w porozumieniu, dokonał kradzieży 1150 litrów oleju napędowego z posesji w Rogalach i Targowie o łącznej wartości blisko 6 tys. złotych. Zapewne sądził już, że uniknie odpowiedzialności za swoje czyny, ale się pomylił. Szczycieńscy kryminalni cały czas deptali mu po piętach. W minionym tygodniu zatrzymali go na terenie gminy Dźwierzuty. Podczas zbierania materiału dowodowego wyszło na jaw, że 29-latek był zamieszany również w próbę włamania do sklepu spożywczego w Kałęczynie. Mężczyzna został przesłuchany i przyznał się do stawianych mu zarzutów. Grozi mu kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

LITOŚCIWA OSZUSTKA

Zaczyna się szał świątecznych zakupów, które coraz częściej odbywają się za pośrednictwem internetu. Tu jednak duże pole do popisu mają oszuści czyhający na swoje ofiary. Przekonała się o tym 31-letnia mieszkanka Szczytna. Kobieta na jednym z wirtualnych portali oferowała sprzedaż świątecznych bombek. W poniedziałek 29 listopada skontaktowała się z nią potencjalna klientka zainteresowana zakupem. Następnie podesłała 31-latce link, w który ta kliknęła. Przekierował on ją na stronę jednej z firm kurierskich, a następnie na stronę banku, w którym miała konto. Po chwili zostało na nie wpłacone 700 zł, a następnie wypłacone 500 złotych. Z uwagi na to, że 31-latka nie miała na koncie zbyt wielu środków, oszustka odpuściła.

KARAMBOL W LINOWIE

We wtorek 23 listopada w Linowie doszło do kolizji z udziałem czterech samochodów, którymi łącznie podróżowało 11 osób. Służby ratunkowe po dojeździe zastały uszkodzone pojazdy: opla vectrę, dostawczego mercedesa, volkswagena tiguana i volkswagena golfa. Na lekkie dolegliwości uskarżała się tylko pasażerka tiguana, a w trakcie działań potrzebę przebadania przez ratowników zgłosił jeszcze kierowca opla. Na szczęście okazało się, że oboje nie wymagają hospitalizacji. Łącznie straty wynikające z uszkodzenia aut biorących udział w kolizji oszacowano na 32 tys. złotych.