Biblioteka w Wielbarku ma swą nową siedzibę, a jej zbiory znakomitą ochronę. Czytelnia mieści się w tym samym budynku co Posterunek Policji.

Księgozbiór pod okiem policji

Powojenna historia bibliotekarstwa w Wielbarku liczy sobie 55 lat. Założycielem czytelni była późniejsza długoletnia dyrektor miejscowej szkoły podstawowej Nina Wójtowicz. W dniu otwarcia 19 stycznia 1948 biblioteka posiadała 148 woluminów. Przez minione lata kilkakrotnie zmieniała swoją siedzibę, aż w końcu 29 października trafiła w miejsce w którym zaczynała swój żywot, to jest do budynku przy ul. Jagiełły. W tym samym obiekcie znajduje się posterunek policji, zbiory więc mieszczą się w najbardziej bezpiecznym miejscu. Kierownikiem placówki od 1976 roku jest Jadwiga Rosińska.

- Bardzo się cieszę z przeprowadzki, wreszcie my i nasi czytelnicy mamy ciepło i wejście jest wprost z ulicy, nie trzeba wspinać się na piętra - mówi pani kierownik, której w pracy na co dzień pomaga Halina Rynkiewicz. Tę skromną ekipę uzupełnia jeszcze Grażyna Kuśmicka prowadząca filię w Przeździęku Wielkim. Kryzys finansowy powoduje, że rocznie na zakupy nowych pozycji otrzymują tylko 5-6 tys. zł, co starcza na zakup ok. 400 książek. Z zasobów biblioteki liczących prawie 22 tys. woluminów (z czego 5 tys. znajduje się w filii) korzysta 500 czytelników, średnio jednego dnia 30 z nich odwiedza placówkę. Rocznie odnotowuje się ok. 20 tys. wypożyczeń. Oprócz książek biblioteka w Wielbarku służy też swoim klientom świeżą prasą, wśród tygodników oczywiście jest też "Kurek Mazurski".

Największą popularnością u panów cieszą się kryminały, fantastyka i horrory, u pań zdecydowanie romanse. Wśród czytelników nie brakuje osób z sąsiednich gmin, Szczytna a nawet Olsztyna.

- Od jednej studentki z Kortowa usłyszałam, że są u nas pozycje, których próżno szukać w uniwersyteckiej bibliotece - mówi z dumą Jadwiga Rosińska.

Stałym i długoletnim czytelnikiem jest sekretarz gminy Grażyna Lewenda. Jej przełożeni były i obecny wójt nie są zbyt częstymi gości, pojawiają się natomiast małżonka wójta Markowskiego i syn wójta Zapadki. Od czasu do czasu wpada też młody wikariusz ksiądz Bogumił Wykowski zbierający materiały historyczne do swojej pracy dyplomowej, częstymi bywalcami są za to miejscowi nauczyciele korzystający z biblioteki nie tylko dla potrzeb zawodowych.

Największym marzeniem kierownik Rosińskiej jest przywrócenie, zlikwidowanych dwa lata temu, punktów bibliotecznych, które mieściły się niemal w każdej wsi. Z ich usług korzystało ok. 400 czytelników wypożyczających rocznie około 5 tysięcy książek.

- W tej chwili książki są bardzo drogie. Ludzi nie stać nawet na zakup prasy. Dlatego będę gorąco namawiała naszego wójta, by przywrócił punkty biblioteczne - zapowiada kierownik biblioteki w Wielbarku.

(olan)

2003.11.05