Grób rodziców Sylwii Warczak – Chojnackiej na cmentarzu komunalnym w Szczytnie palił się już trzy razy w ciągu zaledwie czterech miesięcy. Kobieta jest bezradna i boi się, że sytuacja się powtórzy. Tymczasem policja wciąż nie wyklucza tego, że pożar mógł powstać ... przez przypadek. Nie wierzy w to ani córka pochowanych w podpalanym grobie osób, ani administracja cmentarza.
PALENISKO NA NAGROBKU
O pożarze grobu rodziców Sylwii Warczak – Chojnackiej pisaliśmy w czerwcu. – Ktoś ułożył na płycie nagrobkowej stertę wieńców i zrobił z niej palenisko – wspomina kobieta. Roztopiony plastik zniszczył nagrobek, spalił się także napis umieszczony na tablicy. Sprawa została zgłoszona policji, ale ta potraktowała pożar jako zdarzenie losowe. – Powstał on od palących się na grobie wielu zniczy – mówi podkom. Aneta Choroszewska – Bobińska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie. Sylwia Warczak – Chojnacka od początku nie dawała wiary tym tłumaczeniom. – Spalone wieńce zostały przyniesione celowo z innych grobów – twierdzi kobieta. Wówczas miała jednak nadzieję, że przykry dla niej incydent już się nie powtórzy.
CZY POLICJA BAGATELIZUJE SPRAWĘ?
Niestety, kilka tygodni temu koszmar powrócił.