Budowa farmy wiatrowej ma szanse stać się największą inwestycją powojenną w gminie Dźwierzuty. Jej władze liczą na wpływy z podatków oraz ożywienie gospodarcze. Na wiatrakowym biznesie skorzysta jednak nie tylko gmina, ale i rolnicy, na których gruntach staną turbiny. Jednym z nich może być wójt Wierzuk.

Kto zarobi na wiatrakach?

ZA WCZEŚNIE O TYM MÓWIĆ

Chociaż do budowy elektrowni wiatrowej na terenie gminy Dźwierzuty droga jeszcze daleka, już dziś pojawiają się pytania, kto i ile na tym zarobi. Wiadomo, że do kasy samorządu wpłyną od inwestora środki z tytułu podatku od budowli. Do tego dojdzie podatek drogowy, bo trzeba będzie wybudować drogi dojazdowe do turbin. Niemała kasa wpłynie też do kieszeni rolników, na których gruntach staną wiatraki. Wiadomo, że za działkę o powierzchni około 30 arów potrzebną do usytuowania jednej turbiny, inwestorzy oferują od 25 do 30 tys. złotych w skali roku. Przyjmując, że obiektów stanie 18, bo tyle potrzeba do wytworzenia 50 MW, inwestor będzie musiał zapłacić za dzierżawę gruntu ok. 0,5 mln złotych. Niewykluczone, że pieniądze trafią na konto wójta gminy Czesława Wierzuka, który posiada 103-hektarowe gospodarstwo, znajdujące się wśród terenów przeznaczonych pod przyszłą farmę wiatrową.

- Za wcześnie o tym mówić. Jak powstanie szczegółowa koncepcja, to wtedy wszystko zostanie podane do publicznej wiadomości – ucina spekulacje na ten temat wójt.

Także przedstawiciel inwestora Andrzej Dribko uważa, że rozważania o konkretnej lokalizacji turbin są przedwczesne. Zapowiada, że po uzyskaniu wszelkich pozwoleń firma przystąpi do rozmów z poszczególnymi właścicielami gruntów.

- Jeżeli będziemy dzisiaj emitowali bardzo szczegółowe informacje w tym zakresie gdzie i w którym miejscu staną turbiny, zrobi się taki stadny galimatias informacyjny, że nikt się po prostu nie pozbiera – uzasadnia.

Tymczasem były wicewójt Jarosław Śmieciuch, będący w opozycji do Wierzuka, nie widzi nic złego w tym, by wiatraki stanęły na jego gruntach. Przypomina, że w poprzedniej kadencji, za rządów Tadeusza Frączka, zainteresowane realizacją podobnej inwestycji były trzy firmy, w tym konsorcjum niemieckie. Wtedy także brano pod uwagę grunty należące do obecnego wójta.

- Nie robiliśmy z tego żadnego problemu, uznając, że na pierwszym miejscu jest dobro gminy, a nie personalne animozje – mówi Jarosław Śmieciuch.

GMINA NIE RYZYKUJE

Plany realizacji zakrojonej na tak szeroką skalę inwestycji rodzą pytania, czy firma, która się jej podjęła, podoła wyzwaniu. Wójt Czesław Wierzuk przyznaje, że nie ma wiedzy na temat zadań zrealizowanych dotychczas przez Active Wind. Od „Kurka” dowiaduje się, że spółka dysponuje kapitałem założycielskim w wysokości zaledwie 5 tys. złotych (takie dane łatwo można znaleźć w internecie). Zdaniem wójta, na obecnym, wstępnym etapie inwestycji, gdy nie ma jeszcze ani projektu, ani szczegółowej lokalizacji, zbyt wcześnie, by wyciągać z tego jakiekolwiek wnioski. Zapewnia jednak, że nawet gdyby firma nie podołała zadaniu, to gmina nie poniosłaby strat.

- My nie wykładamy żadnych środków i nie ponosimy żadnego ryzyka – mówi wójt, przypominając, że spółka pokrywa koszty sporządzenia miejscowego planu sięgające około 50 tys. złotych. Na razie, jak informuje Wierzuk, nie było żadnych rozmów z właścicielami gruntów. Te będą możliwe dopiero po opracowaniu koncepcji zadania. Jednak, jak zauważa wójt, udostępnienie ziemi pod inwestycję wiąże się też z pewnymi ograniczeniami. Chodzi o budowę dróg dojazdowych oraz zmianę wartości gruntów, które nie będą mogły, przykładowo, pełnić funkcji rekreacyjnych.

INWESTYCJA Z NADZIEJAMI

Dźwierzuccy radni, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu, wyrazili zgodę na przystąpienie do opracowania miejscowego planu niezbędnego do budowy farmy wiatrowej na terenie gminy. Zainteresowana realizacją inwestycji jest firma Active Wind z Łomianek, która zadeklarowała pokrycie kosztów sporządzenia dokumentu. Wstępnie wybrano już rejony, gdzie mogłyby stanąć turbiny. Planowana moc elektrowni wiatrowej na terenie gminy to 50 MW. Zdaniem wójta Czesława Wierzuka będzie to największa inwestycja powojenna w gminie, ale. Jej wartość szacowana jest na 75 mln euro.

Ewa Kułakowska, (o)/fot. internet