Emerytka będąca członkinią rodzinnego ogrodu działkowego nie zapłaciła kwoty 25 zł. Opłata ta była uchwalona w trakcie walnego zebrania działkowców. Teraz do zapłaty kobieta ma już ponad 200 zł.
Wszystko zaczęło się wiosną 2009 r. na walnym zebraniu działkowców ROD im. Bogumiła Linki. W jego trakcie członkowie podjęli uchwałę o wysokości opłaty na rzecz ogrodu w kwocie 25 zł. Do tego czasu płacili tylko składkę w wysokości 60 zł na Polski Związek Działkowców.
Pani Maria jest członkiem rodzinnego ogrodu działkowego już od ponad 30 lat. Działka jest dla niej miejscem odpoczynku i formą rekreacji.
- Ogród jest całym moim życiem, wielką przyjemnością - mówi nam emerytka. Nie zgadzając się na dodatkową opłatę za namową kilku koleżanek, postanowiła nie zapłacić składki.
Od prezesa rodzinnego ogrodu działkowego, w ciągu pół roku, otrzymała aż cztery ponaglenia. Pomimo tego, zaległej kwoty nie zapłaciła.
- Prosiłem panią Marię o zapłacenie długu w obecności innych członków naszego ogrodu. Przekonywałem również jej męża, lecz to nie przyniosło pożądanego efektu - mówi prezes Roman Smolarz.
Cierpliwość jego jednak się skończyła i złożył pozew sądowy o zapłacenie należytej kwoty wraz z odsetkami. Sąd nakazał zapłacić emerytce 47,60 zł, już z odsetkami i kosztami postępowania w wysokości 7,50 zł.
W kwietniu pani Maria zapłaciła, lecz tylko 25 zł, a nie jak orzekł sąd 55,10 zł.
- Przez nieuwagę nie zapłaciłam całej sumy – tłumaczy nam pani Maria.
W grudniu zostało wszczęte sądowe postępowanie egzekucyjne przeciwko emerytce i nakaz zapłaty już w wysokości 214,25 zł. Suma ta ma być potrącana z jej emerytury.
Pani Maria zwróciła się do sądu o zwolnienie z kosztów egzekucyjnych (139 zł) argumentując, że jest inwalidką drugiej grupy i ma bardzo niską emeryturę. W odpowiedzi sąd wezwał kobietę do usunięcia braków skargi poprzez złożenie jej odpisu oraz uiszczenie opłaty... w kwocie 100 zł.
I tak seria z niezapłaconą kwotą trwa już półtora roku. Koszty rosną.
Zapytaliśmy o opinię w tej sprawie jednego z członków zarządu ogrodów działkowych w Szczytnie.
- Ja w takim przypadku sprawę starałbym zakończyć się polubownie. Dążyłbym za wszelką cenę, żeby pieniądze wpłynęły na konto ogrodu, ale drogę sądową bym ominął – usłyszeliśmy od członka zarządu.
(iz)/fot. A. Olszewski