Asfalt wiodący do mostku na Strudze upodobali sobie rowerzyści, biegacze i spacerowicze. Każdego dnia o różnych porach właśnie tam można napotkać miłośników czynnego wypoczynku. Wszystkich, którzy przemierzają wijącą się wśród drzew i krzewów wygodną, asfaltową trasę namawiam na mały skok w bok.

Lecą bociany

Po dotarciu do lasu z szosy tuż za niestrzeżonym przejazdem kolejowym skręcamy w lewo i piaszczystą, w miarę utwardzoną drogą zmierzamy do Siódmaka. Po lewej stronie ciągnie się nieczynne torowisko, po prawej las, a nad naszymi głowami szybują bociany. Bardzo szybko dotrzemy do wsi i nim skierujemy się w prawo, warto na krótką chwilę przystanąć przy drewnianej wiacie - dawnej poczekalni. Doskonale zachowana stacyjka być może już wkrótce zostanie zakwalifikowana do zabytków klasy zero. Tu można zaśpiewać sobie: "Jedzie pociąg z daleka..." i ruszyć do wsi. Cały czas naszej eskapadzie towarzyszą bociany, które w Siódmaku uwiły sobie gniazda. Mijamy wieś i tuż za sterczącym kominem, na którym trzy bociany klekocą w gnieździe, skręcamy w prawo i docieramy pod siedemsetletnią lipę w Wólce Szczycieńskiej. Pod pomnikowym drzewem często bawią się dzieci, jest wśród nich Wiktoria, którą przyniosły... bociany. Nie ma w tym nic dziwnego, bo nawet mama małej Wiktorii, ze śmiechem potwierdza ten fakt. Opowiada, że pewnej wiosny na dachu domu, w którym mieszka, przysiadło ponad dwadzieścia bocianów. Zleciały się na sejmik i kłóciły komu mają przynieść potomstwo, co jak wszyscy wiedzą jest przypisane tym ptakom. Klekotały długo i nie było mocnych na takie bocianie argumenty, teraz Wiktoria jest oczkiem w głowie całej rodziny.

Mijamy pomnik przyrody i piaszczystą drogą wiodącą przez lipową aleję i łąki wjeżdżamy w las. Trzymając się cały czas prosto z lasu wydostajemy na szosę i wracamy do Szczytna.

Trasa o nieznacznym stopniu trudności, bardzo malownicza i licząca tylko 12 km. Pamiętajmy, by bocianom, które odprowadzają nas prawie do samego miasta zaśpiewać: "Kle kle boćku, kle kle, witaj nam bocianie, łączka ci przyniesie żabki na śniadanie..."

Grażyna Saj-Klocek

2004.06.16