Równo 25 lat temu narodził się Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność". Z tej okazji warto przypomnieć ideały, które przyświecały tym, którzy odważyli się stawić czoła systemowi powszechnej kontroli, cenzury i pustych półek sklepowych. W Szczytnie jako pierwsi zdecydowali się na to pracownicy ZUMPE "Unitra-Cemi", popularnie zwanego "Unimą".

Legenda Unimy

WYWALCZONA WOLNOŚĆ

Ruch solidarnościowy, znany i poważany w świecie za to, że przyczynił się do upadku komunizmu w Europie, w samej Polsce nie cieszy się uznaniem powszechnym i bezdyskusyjnym. Wielu jest takich, którzy na dźwięk słowa "Solidarność" reagują pogardliwym uśmiechem, machnięciem ręką i mówią coś o zmarnowanej szansie, skompromitowanej legendzie. Po części te zarzuty są słuszne. Liczne grono działaczy pierwszej "Solidarności" nie chciało brać udziału w życiu politycznym, uznając, że ich misja dobiegła końca. Ich miejsce zajmowali nierzadko zwykli karierowicze i oportuniści. Część społeczeństwa ma za złe związkowi zniszczenie formacji polityczno-gospodarczej, zapewniającej im życie marne, monotonne, ale bezpieczne i uwalniające od odpowiedzialności. Szczególnie dotyczy to mieszkańców takich ośrodków jak Szczytno, na których transformacja ustrojowa odcisnęła piętno gigantycznego bezrobocia i braku perspektyw. Wobec faktu, że dręczą ich dziś wątpliwości co do sensu solidarnościowego zrywu i efektów, jakie przyniósł on Polsce, ciągle należy przypominać o entuzjazmie pierwszych działaczy "Solidarności", o skali tego ruchu na początku lat osiemdziesiątych. Warto się również zastanowić, co skłoniło tak wielu ludzi do bezinteresownego nadstawiania karku. Tym czymś okazała się wolność dla całego społeczeństwa, możliwość decydowania o własnym losie, czytania i oglądania tego, na co ma się ochotę.

ZŁAMANE PODZIAŁY

"Solidarność" była ruchem spontanicznym i oddolnym. Zrzeszała ludzi o rozmaitych poglądach politycznych. Dowiodła słuszności tezy głoszącej, że reprezentanci zazwyczaj walczących ze sobą opcji mogą się zjednoczyć tylko w jeden sposób - poprzez wspólne działanie. Również dzisiaj na elementy solidarnościowego etosu powołują się zgodnie przedstawiciele nawet bardzo od siebie odległych obozów ideologicznych: od narodowej prawicy po socjalistyczną ultralewicę i anarchistów. "Solidarność" zaprzeczyła też jeszcze jednemu podziałowi: na Polskę wielkomiejską i małomiasteczkową Polskę B. Szczycieńscy działacze "S" z dumą podkreślają, że organizacje zakładowe ze Szczytna były jednymi z pierwszych na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego. Fala strajkowa, przetaczająca się przez kraj w roku 1980, nie omijała małych miasteczek, skłaniała pracowników do spontanicznego uczestnictwa w działalności związkowej, wyrywała ludzi z apatii, dawała nadzieję na lepsze, inne niż komunistyczne, jutro. W Szczytnie związkowy ferment zaczął się od "Unimy". Tamtejsi działacze służyli pomocą przy zawiązywaniu organizacji pracownikom innych zakładów. Nie trzeba było długo czekać, żeby to niepozorne miasteczko wzbogaciło się o prężną i liczną reprezentację niezależnych związków zawodowych, potężniejszą w pewnym momencie od olsztyńskiej struktury "S".

Wojciech Kułakowski

LUDZIE "SOLIDARNOŚCI" WIESŁAW WIERZBOWSKI

Od kilku tygodni na naszych łamach prezentujemy działaczy "Solidarności", którzy współtworzyli w naszym powiecie ruch związkowy. Dziś pora na jedną z najbardziej zasłużonych postaci - Wiesława Wierzbowskiego, szefa "Solidarności" w "Unimie". Ze względu na to, że od 22 lat mieszka w USA, jego sylwetkę przedstawiamy poprzez zamieszczenie listu, który nadesłał do naszej redakcji kilka dni temu.

NAJPIĘKNIEJSZY OKRES MOJEGO ŻYCIA

Dziękuję bardzo "Kurkowi Mazurskiemu" za zaproszenie do udziału w obchodach 25-lecia powstania "Solidarności" w Szczytnie. Czuję się zaszczycony i dowartościowany tym, że pamięć o mnie jeszcze nie zaginęła. Okres szczycieński to najwspanialszy czas w moim życiu, a szczególnie tych szesnaście miesięcy działalności w NSZZ "Solidarność". Ruchowi solidarnościowemu oddałem cząstkę siebie, dlatego chciałbym zabrać głos w dyskusji na temat tamtych wydarzeń. Ponadto pragnąłbym odnowić kontakty z przyjaciółmi ze Szczytna, z którymi wspólnie tworzyliśmy szczycieńską "Solidarność".

Tak jak wspominają dwaj pierwsi prezentowani w cyklu pt. Ludzie "Solidarności" Szczepan Olbryś i Andrzej Langowski, wszystko zaczęło się w pierwszych dniach września, w ZUMPE "Unitra-Cemi" - popularnie zwanej "Unimą". Zarejestrowaliśmy wtedy NSZZ (nazwa "Solidarność" pojawiła się później - 17 września, zaproponowana przez profesora Karola Modzelewskiego) "Unimy" w MKZ NSZZ w Gdańsku jako 48. zakład w Polsce. Byliśmy pierwsi w województwie olsztyńskim. I to wszystko pod bokiem ówczesnego stróża ustroju PRL - Wyższej Szkoły Oficerskiej i przed słynnym oświadczeniem I sekretarza KW PZPR w Olsztynie - Wojnowskiego, który zadeklarował: "Prędzej mi kaktus wyrośnie na dłoni, niż NSZZ powstaną na terenie mojego województwa...".

Kaktus mu nie wyrósł, a Niezależne i Samorządne Związki Zawodowe powstały. Kurkowy cykl Ludzie "Solidarności" to piękna inicjatywa. Szczepana Olbrysia pamiętam bardzo dobrze - wspaniały człowiek. Byłem nawet zaproszony przez niego na jedno czy dwa zebrania założycielskie "Solidarności" Rolników Indywidualnych ziemi szczycieńskiej. Szczepan pomagał mojej żonie po swoim wyjściu z więzienia w Iławie, a także mi, gdy opuściłem areszt.

Po dziewięciu latach "Solidarność" przyniosła wolność oraz suwerenność krajom Europy Środkowo-Wschodniej, które po II wojnie światowej znalazły się w strefie wpływów sowieckiego imperium. Na świecie "Solidarność" jest utożsamiana powszechnie z likwidacją podziału świata na dwa wrogie obozy. Związek nie dokonał tego sam; miał dwóch potężnych sojuszników w walce z nieludzkim systemem.

Uważam, że wybór Polaka na głowę Kościoła Katolickiego nie był dziełem przypadku. Gdy Jan Paweł II przybył w 1979 roku do Polski, świadomość, że oblicze świata musi się zmienić, udzieliła się niemal wszystkim. Jego symboliczne i legendarne już słowa: "Niech Duch odmieni oblicze ziemi - tej ziemi" i "Nie lękajcie się" zrobiły swoje. "Solidarność" i papież Jan Paweł II mieli sprzymierzeńców na Zachodzie. Przede wszystkim po drugiej stronie Atlantyku, kiedy urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych objął Ronald Reagan - zapiekły wróg komunizmu. Z dążenia do obalenia "imperium zła" uczynił podstawę swojej polityki. Dzięki Janowi Pawłowi II, Prezydentowi Ronaldowi Reaganowi i "Solidarności", komunizm w Europie został pokonany. Tak ja to widzę. Zresztą wielu innych też.

WSPANIALI LUDZIE

Pragnę pozdrowić cały Zespół Redakcyjny "Kurka Mazurskiego", a szczególnie Ryśka Deptułę, którego nazwisko widzę w stopce redakcyjnej.

Rysiek był jednym z tych ludzi w Związku, którzy oddali "Solidarności" wszystko co mieli najlepsze: serce, czas kosztem rodziny, wielkie zaangażowanie i zapał. Pamiętam Go doskonale, nie opuścił żadnej akcji związkowej, aktywnie pracował w strukturach "S", służył radą i pomocą. Wspaniały człowiek.

Poza tym pragnę serdecznie pozdrowić, za pośrednictwem "KM", wszystkich tych, których znałem i nie znałem osobiście oraz wszystkich, z którymi zakładałem NSZZ i działałem w strukturach "Solidarności" w "Unimie", Szczytnie i Regionie Warmińsko-Mazurskim. Pamiętam doskonale tak oddanych solidarnościowców jak: Włodek Wołonciej, Mietek Wendereusz, Tadek Dubielecki, Sylwek Górski, Andrzej Ostrowski, Andrzej Bałdyga, Rysiek Roszczyk, Marysia Szczypińska, Sławek Parol, Roman Barłog, Józek Buliński, Marian Dziopa, Henryk Białobrzeski i wielu, wielu innych, których nazwisk nie wymieniam, ale których doskonale pamiętam.

Serdeczne pozdrowienia dla Wszystkich!!! Najlepsze życzenia z okazji 25-lecia NSZZ "Solidarność"!!!

Wiesiek Wierzbowski

* * *

Pan Wiesław mieszka dziś w miasteczku Quincy na południe od Bostonu. Pracuje w firmie, której właścicielem jest niemiecki Bayer AG na stanowisku starszego elektrycznego planisty. Do jego zadań należą m.in. rutynowe naprawy, remonty i ulepszenia elektrycznego systemu rozdzielczego maszyn i urządzeń.

W życiu prywatnym wiedzie mu się znakomicie. Przeczytajmy zresztą sami: "Po raz trzeci zostałem ojcem, po siedemnastu latach przerwy moja żona Halina urodziła mi córkę. Magdalena Teresa ma 6 lat, jest podobna do mnie jak dwie krople wody, mądra, dobra dla mnie i ponad wiek dojrzała. Wychowujemy ją w polskiej tradycji i kulturze. Lubi jeść kiełbasę, kartofle i inne polskie potrawy, a na zapytanie o narodowość, zawsze odpowiada: "Jestem Polka, tak jak ty tata Polakiem".

W tej samej miejscowości co pan Wiesław mieszka inna legenda unimowskiej "Solidarności" - Witold Szypszak, jej pierwszy przewodniczący.

"Mam bardzo bliski kontakt z Witkiem i jego żoną Ewą" - pisze Wiesław Wierzbowski. "Poza pierwszymi trzema miesiącami (ja wylądowałem na Florydzie, a Witek w Syracuse, stan Nowy Jork) mieszkamy w tych samych miastach. Najpierw przez kilka lat w Bostonie (w tej samej dzielnicy), a od 1988 w Quincy. Idziemy razem przez życie - pomagając i doradzając sobie wzajemnie. Dyskusje o tym, co wydarzyło się w Polsce od lata 1980 aż do chwili obecnej pochłaniają nam dużą część czasu spędzanego razem."

Wiesław Wierzbowski obiecuje Czytelnikom "Kurka", że chętnie wróci jeszcze na naszych łamach wspomnieniami do czasów narodzin "Solidarności" w Szczytnie.

(o)

2005.08.31